X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:164.66 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:54
Średnia prędkość:23.86 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:41.16 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Wokół Garwolina

  d a n e    w y j a z d u 47.98 km 0.00 km teren 01:58 h Pr.śr.:24.40 km/h Pr.max:45.00 km/h Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Czwartek, 23 czerwca 2011 | dodano: 23.06.2011

Dawno nie jeździłem. Znowu. Mało czasu. Dzisiaj trochę wolnego, więc wykorzystałem sytuację.
Start około 15-tej. Na początku słabo mi się jechało i miałem już ochotę wracać do domu. W Miętnym trochę się rozruszałem i pojechałem w kierunku Głoskowa. Stamtąd do Unina.

Dalej obok Bakutilu w kierunku Chęcin.

Następnie przeciąłem Reducin i przez Mierżączkę do Sulbin.

W Sulbinach prosto do Rudy Talubskiej.

Tam skręciłem na Górki. W Górkach prosto na Rębków.

W Rębkowie kilka minut postoju pod sklepem. Chciałem się złapać za gościem w czarnych ciuchach, ale skręcił na Podbiele. Ja pojechałem prosto przez Wolę Rębkowską do Miętnego, żeby zamknąć pętlę.
Tyły szkół rolniczych.

I powrót do Garwolina.

Mapka wycieczki:

Taka szybka wycieczka, bez większych postojów. Temperatura idealna na rower. Wiatr trochę zbyt silny szczególnie na początku, ale potem przestał przeszkadzać.


Kategoria Sam

Spacerek

  d a n e    w y j a z d u 13.78 km 0.00 km teren 00:42 h Pr.śr.:19.69 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Czwartek, 16 czerwca 2011 | dodano: 16.06.2011

Trochę się pokręciłem po mieście w spacerowym tempie.


Kategoria Sam

Po zachodniej stronie Wisły

  d a n e    w y j a z d u 87.04 km 0.00 km teren 03:39 h Pr.śr.:23.85 km/h Pr.max:35.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Poniedziałek, 13 czerwca 2011 | dodano: 14.06.2011

Tytuł mówi chyba wystarczająco wiele o mojej wycieczce. Drugi raz w życiu byłem rowerkiem po przeciwnej stronie Wisły. Poprzedni raz był w ponad 2 lata temu, w maju 2009 roku, kiedy z Iwoną i Piotrkiem przejechaliśmy przez most w Dęblinie. Dzisiaj byłem jednak w innym miejscu. A w jakim - o tym za chwilę :)

Około 13-tej ubrałem się w swój rowerowy uniform (którego głównym elementem jest niebieska koszulka ;]), zalałem bidon (też trochę niebieski :P) do pełna i wrzuciłem 2 monety do kieszeni. Nic więcej nie potrzeba. O 13;15 ruszyłem z domu. Do Osiecka. Najpierw Wola Rębkowska, gdzie przerzuciłem rower przez tory, dalej Huta Garwolińska,

a za nią pokręciłem drogę i zamiast skręcić dalej na Kościeliska, to zawinąłem od razu na Starą Hutę.

Stara Huta:

Wracać nie miałem ochoty, więc po konsultacji z mapą pojechałem na skróty. Droga okazała się całkiem dobra i po kilku minutach byłem już w Starych Kościeliskach.

Czyli prawie dobrze, ale do drogi na Osieck musiałbym kawałeczek wrócić. Znowu zajrzałem w mapkę i piaszczystą drogą wzdłuż lasu dojechałem do Natolina.

Stamtąd bez przeszkód wróciłem na obraną wcześniej trasę i przez Wójtowiznę dojechałem do Osiecka.

W Osiecku się nie zatrzymywałem, tylko skręciłem od razu w kierunku Warszawic.

Nie daleko za miasteczkiem znajduje się wieś Pogorzel. W zeszłym roku podczas letniej burzy wichura położyła całą połać lasu. Teren został już uprzątnięty, ale postanowiłem zatrzymać się tam na chwilę. Okazało się, że tam jest mały cmentarzyk - prawdopodobnie wyznania mariawitów, których kościół znajduje się paręset metrów dalej.

Wspominany przed chwilą kościół.

Po krótkim postoju ruszyłem dalej na zachód. Teren odkryty i płaski - wiatr dość mocno przeszkadzał w jeździe. Na tyle mocno, że zgłodniałem. Długo nie wytrzymałem - w pierwszym napotkanym sklepie w Warszawicach kupiłem prowiant i napełniłem żołądek ;]
Kościół w Warszawicach

Po posiłku myślałem o powrocie, ale doszedłem do wniosku, że być tak blisko Wisły i nie zajechać to grzech. No to kręcę w kierunku Dziecinowa:

W Kosumcach/Ostrówku przejechałem przez wał i dojechałem do miejsca, gdzie kilkanaście lat temu istniał most pontonowy - zastępczo podczas remontu mostu głównego obok Góry Kalwarii. Miejscówka ciekawa, ale ludzi dużo ;]

I widoczny z daleka korek na moście - skutek wypadku przed rondem w G. K.

Szykowałem się do powrotu, ale znowu - być tak blisko mostu i nie przejechać na drugą stronę Wisły? Nie :) Chwilę później omijałem stojące ciężarówki prawą stroną.

Za mostem skręciłem w lewo:

i kawałek dalej znowu w lewo:

Minąłem zakład zajmujący się wydobyciem piasku rzecznego i dojechałem do przeciwnego przyczółka opisywanego powyżej mostu pontonowego.

Ja x2: raz bez stóp, drugi raz pochyły ;]

I korek na moście raz jeszcze:

Dochodziła 16 - czas wracać, a do domu daleko. Wracam do mostu. Na moście rząd ciężarówek, więc co chwilę robiłem zdjęcia.

Za mostem to samo. Jadę więc dalej w kierunku Sobiekurska. W normalnej sytuacji bym się chyba nie odważył, ale od strony Góry Kalwarii jechały tylko pojedyncze samochody co kilka minut.

Za Rondem w Sobiekursku dalej korek.

I tak aż do lasu w okolicach miejscowości Tabor. Czyli sznur pojazdów miał około 10 km. Kilka razy byłem zatrzymywany przez czekających w kolejce. Pytano mnie co się stało, jak długi ten korek i czy da się jakoś ominąć.
Ja skręciłem na Tabor.

W miejscowości Podbiel zrobiłem kolejny postój. Zapas wody się kończył i miałem ochotę na coś z czekoladą ;] 10 minut odpoczynku i pojechałem dalej.

Prawie Osieck (widać wieże kościoła) - widok z wiaduktu kolejowego za Osieckiem.

Stadko koni

Wpadam do Osiecka.

W Osiecku skierowałem się na Pilawę. Las przed Grabianką.

Jeszcze jeden krótki postój zrobiłem sobie przed Pilawą. Stamtąd najprostszą drogą wróciłem do domu. Na miejscu byłem o 17:45.

Mapka:


Kategoria Sam

Do Ani

  d a n e    w y j a z d u 15.86 km 0.00 km teren 00:35 h Pr.śr.:27.19 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Piątek, 3 czerwca 2011 | dodano: 03.06.2011

Do Ani - pierwszy raz w tym sezonie.
Do Huty około 19-tej. Powrót około 22:30, czyli w ciemnościach. Do wiaduktu chłodno, potem się rozgrzałem ;)


Kategoria Sam