Czerwiec, 2011
Dystans całkowity: | 164.66 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 06:54 |
Średnia prędkość: | 23.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 41.16 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Wokół Garwolina
d a n e w y j a z d u
47.98 km
0.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:24.40 km/h
Pr.max:45.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Dawno nie jeździłem. Znowu. Mało czasu. Dzisiaj trochę wolnego, więc wykorzystałem sytuację.
Start około 15-tej. Na początku słabo mi się jechało i miałem już ochotę wracać do domu. W Miętnym trochę się rozruszałem i pojechałem w kierunku Głoskowa. Stamtąd do Unina.
Dalej obok Bakutilu w kierunku Chęcin.
Następnie przeciąłem Reducin i przez Mierżączkę do Sulbin.
W Sulbinach prosto do Rudy Talubskiej.
Tam skręciłem na Górki. W Górkach prosto na Rębków.
W Rębkowie kilka minut postoju pod sklepem. Chciałem się złapać za gościem w czarnych ciuchach, ale skręcił na Podbiele. Ja pojechałem prosto przez Wolę Rębkowską do Miętnego, żeby zamknąć pętlę.
Tyły szkół rolniczych.
I powrót do Garwolina.
Mapka wycieczki:
Taka szybka wycieczka, bez większych postojów. Temperatura idealna na rower. Wiatr trochę zbyt silny szczególnie na początku, ale potem przestał przeszkadzać.
Kategoria Sam
Spacerek
d a n e w y j a z d u
13.78 km
0.00 km teren
00:42 h
Pr.śr.:19.69 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Trochę się pokręciłem po mieście w spacerowym tempie.
Kategoria Sam
Po zachodniej stronie Wisły
d a n e w y j a z d u
87.04 km
0.00 km teren
03:39 h
Pr.śr.:23.85 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Tytuł mówi chyba wystarczająco wiele o mojej wycieczce. Drugi raz w życiu byłem rowerkiem po przeciwnej stronie Wisły. Poprzedni raz był w ponad 2 lata temu, w maju 2009 roku, kiedy z Iwoną i Piotrkiem przejechaliśmy przez most w Dęblinie. Dzisiaj byłem jednak w innym miejscu. A w jakim - o tym za chwilę :)
Około 13-tej ubrałem się w swój rowerowy uniform (którego głównym elementem jest niebieska koszulka ;]), zalałem bidon (też trochę niebieski :P) do pełna i wrzuciłem 2 monety do kieszeni. Nic więcej nie potrzeba. O 13;15 ruszyłem z domu. Do Osiecka. Najpierw Wola Rębkowska, gdzie przerzuciłem rower przez tory, dalej Huta Garwolińska,
a za nią pokręciłem drogę i zamiast skręcić dalej na Kościeliska, to zawinąłem od razu na Starą Hutę.
Stara Huta:
Wracać nie miałem ochoty, więc po konsultacji z mapą pojechałem na skróty. Droga okazała się całkiem dobra i po kilku minutach byłem już w Starych Kościeliskach.
Czyli prawie dobrze, ale do drogi na Osieck musiałbym kawałeczek wrócić. Znowu zajrzałem w mapkę i piaszczystą drogą wzdłuż lasu dojechałem do Natolina.
Stamtąd bez przeszkód wróciłem na obraną wcześniej trasę i przez Wójtowiznę dojechałem do Osiecka.
W Osiecku się nie zatrzymywałem, tylko skręciłem od razu w kierunku Warszawic.
Nie daleko za miasteczkiem znajduje się wieś Pogorzel. W zeszłym roku podczas letniej burzy wichura położyła całą połać lasu. Teren został już uprzątnięty, ale postanowiłem zatrzymać się tam na chwilę. Okazało się, że tam jest mały cmentarzyk - prawdopodobnie wyznania mariawitów, których kościół znajduje się paręset metrów dalej.
Wspominany przed chwilą kościół.
Po krótkim postoju ruszyłem dalej na zachód. Teren odkryty i płaski - wiatr dość mocno przeszkadzał w jeździe. Na tyle mocno, że zgłodniałem. Długo nie wytrzymałem - w pierwszym napotkanym sklepie w Warszawicach kupiłem prowiant i napełniłem żołądek ;]
Kościół w Warszawicach
Po posiłku myślałem o powrocie, ale doszedłem do wniosku, że być tak blisko Wisły i nie zajechać to grzech. No to kręcę w kierunku Dziecinowa:
W Kosumcach/Ostrówku przejechałem przez wał i dojechałem do miejsca, gdzie kilkanaście lat temu istniał most pontonowy - zastępczo podczas remontu mostu głównego obok Góry Kalwarii. Miejscówka ciekawa, ale ludzi dużo ;]
I widoczny z daleka korek na moście - skutek wypadku przed rondem w G. K.
Szykowałem się do powrotu, ale znowu - być tak blisko mostu i nie przejechać na drugą stronę Wisły? Nie :) Chwilę później omijałem stojące ciężarówki prawą stroną.
Za mostem skręciłem w lewo:
i kawałek dalej znowu w lewo:
Minąłem zakład zajmujący się wydobyciem piasku rzecznego i dojechałem do przeciwnego przyczółka opisywanego powyżej mostu pontonowego.
Ja x2: raz bez stóp, drugi raz pochyły ;]
I korek na moście raz jeszcze:
Dochodziła 16 - czas wracać, a do domu daleko. Wracam do mostu. Na moście rząd ciężarówek, więc co chwilę robiłem zdjęcia.
Za mostem to samo. Jadę więc dalej w kierunku Sobiekurska. W normalnej sytuacji bym się chyba nie odważył, ale od strony Góry Kalwarii jechały tylko pojedyncze samochody co kilka minut.
Za Rondem w Sobiekursku dalej korek.
I tak aż do lasu w okolicach miejscowości Tabor. Czyli sznur pojazdów miał około 10 km. Kilka razy byłem zatrzymywany przez czekających w kolejce. Pytano mnie co się stało, jak długi ten korek i czy da się jakoś ominąć.
Ja skręciłem na Tabor.
W miejscowości Podbiel zrobiłem kolejny postój. Zapas wody się kończył i miałem ochotę na coś z czekoladą ;] 10 minut odpoczynku i pojechałem dalej.
Prawie Osieck (widać wieże kościoła) - widok z wiaduktu kolejowego za Osieckiem.
Stadko koni
Wpadam do Osiecka.
W Osiecku skierowałem się na Pilawę. Las przed Grabianką.
Jeszcze jeden krótki postój zrobiłem sobie przed Pilawą. Stamtąd najprostszą drogą wróciłem do domu. Na miejscu byłem o 17:45.
Mapka:
Kategoria Sam
Do Ani
d a n e w y j a z d u
15.86 km
0.00 km teren
00:35 h
Pr.śr.:27.19 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Do Ani - pierwszy raz w tym sezonie.
Do Huty około 19-tej. Powrót około 22:30, czyli w ciemnościach. Do wiaduktu chłodno, potem się rozgrzałem ;)
Kategoria Sam