Wrzesień, 2010
Dystans całkowity: | 108.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 04:41 |
Średnia prędkość: | 20.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.00 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 36.04 km i 2h 20m |
Więcej statystyk |
Z Anią, całkiem długo ;)
d a n e w y j a z d u
71.29 km
0.00 km teren
03:35 h
Pr.śr.:19.89 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Podczas moich i Anny mazurskich podbojów rowerowych na trasie Wilkasy-Giżycko-Wilkasy padł pomysł, by po powrocie wybrać się gdzieś u nas na rowery. Po powrocie we wtorek postanowiliśmy szybko to wprowadzić w życie. Wczoraj pogoda trochę przeszkodziła, ale na dzisiaj prognozy były dobre, więc: jedziemy.
Z domu wyruszyłem około 11:30. Zajechałem po drodze do piekarni po wodę i coś na ząb i popedałowałem do Huty. Dotarłem tam około 12. Anka już była gotowa, więc chwilę później jechaliśmy już w stronę Pilawy. Kierunek ten został trochę wymuszony przez nią, bo Parysów już jej się znudził ;] No ok, mi pasuje.
Do Pilawy dość spory ruch, za miasteczkiem zrobiło się trochę luźniej, ale i tak trudno było rozmawiać. W Grabiance chwilka postoju, bo jakiś komar zaatakował moje oko i Ania zaoferowała się go wyciągnąć - dziękuję ;) Kawałek dalej krótka przerwa na wiadukcie kolejowym.
Następny, tym razem dłuższy postój wypadł w Osiecku koło kościoła. Znowu kilka zdjęć.
Planowałem powrót przez Natolin, Starą Hutę i Łucznicę, ale Anka chciała gdzieś dalej. To i tak by wyszła trasa koło 35km, ale ok. Może być. Więc jedziemy nad Wisłę. Kierunek Sobienie-Jeziory. Przed Sobieniami Ance już się trochę odechcialo, ale była twarda ;) W Sobieniach ze 300m pogonił nas pies. O tyle dobrze, że przyczepił się do mnie to sobie jakoś poradziłem. 2x złapał mnie lekko za skarpetkę za co dostał 2 kopy, niestety lekkie. Z Sobień przez Piwonin dojechaliśmy do brzegu Wisły. Niestety woda dość wysoka i musieliśmy zostać w krzakach.
I jeszcze jakieś takie:
Wróciliśmy na wał gdzie zjedliśmy pączki kupione przeze mnie w piekarni i zagryźliśmy jabłkami, których jak wiadomo rośnie tam wiele ;]
Zdjęcia z postoju
O 14 po odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie lubię jeździć 2x tą samą trasą, ale nie chciałem już wydłużać. Więc znowu Sobienie i Osieck.
Kilka zdjęć za Osieckiem:
W Jaźwinach pojechaliśmy prosto, by ominąć ciasną Pilawę. W Puznówce trochę musieliśmy poczekać, żeby przeciąć główną, ale jakoś się udało. Z Puznówki już polną drogą wróciliśmy do Trąbek. Anka powiedziała, że te 3km po piachu pod wiatr ją bardziej zmęczyło niż 30 po asfalcie. Całkiem możliwe... lekko się nie jechało. U Ani byliśmy o 15:45. Dystans wspólnej jazdy wyniósł 55km. Sporo. Najwięcej spośród naszych wspólnych jazd. Może będą następne, jeszcze dłuższe :)
Posiedziałem jakieś 1,5h u Anki i uznałem, że czas do domu, żeby nie zamarznąć w krótkich spodniach. Okazało się, że wybrałem się zaraz po deszczu. Tzn. u niej nie padało, ale ulica przy blokach była już mokra, a im bliżej Garwolina tym więcej kałuż. Schlapałem więc pięknie całe ubranie, ale trudno, bywa ;]
Dziękuję za kolejny wspólny wyjazd. Za wiele ich do tej pory nie było, ale dobre i to. Może kiedyś będziemy mieć więcej czasu na takie wyprawy ;)
[zdjęcia trochę inne niż zwykle, bo mój K770i został oddany do naprawy gwarancyjnej (problemy z klawiaturą) i trzeba było się ratować Nokią Ani - dziękuję za użyczenie zdjęć ;* ]
Kategoria Z Anią
Na mazurach
d a n e w y j a z d u
10.50 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Miałem nie dodawać opisu tej krótkiej wycieczki, ale pobawiłem się mapami w internecie i udało mi się w pewnym przybliżeniu obliczyć jaki dystans wtedy przejechaliśmy, więc jednak wrzucam.
Wycieczka odbyła się przy okazji naszego wspólnego wyjazdu do Wilkasów koło Giżycka z okazji wesela, na które zostałem zaproszony jako osoba towarzysząca. Zostaliśmy tam trochę dłużej i w poniedziałkowe popołudnie postanowiliśmy wypożyczyć rowery.
Do wypożyczalni dotarliśmy około 15:40. Dostaliśmy rowery, o dziwo całkiem sprawne i wyruszyliśmy przed siebie bez większego pomysłu gdzie jechać. Na rondzie w Wilkasach skręciliśmy w kierunku Giżycka.
Po wyjechaniu z miejscowości za jakimś kanałem/rzeczką zaczął się szlak rowerowy prowadzący do Krzyża św. Burbona, unikatowego mostu obrotowego w Giżycku i zamku krzyżackiego. Całkiem ciekawie, więc jedziemy :)
Ścieżka.
Krzyż św. Burbona. Jest on doskonale widoczny ze sporej części jeziora Niegocin.
Widok na jezioro ze wzgórza, na którym znajduje się krzyż.
Kawałek dalej wjechaliśmy do Giżycka mijając jednostkę wojskową. Chwilę później dotarliśmy do mostu obrotowego, który akurat był zamknięty dla ruchu drogowego.
Trzeba było go jakoś ominąć. Kawałek dalej nad kanałem wypatrzyłem kładkę dla pieszych. Podjechaliśmy tam i przenieśliśmy rowery na drugą stronę.
Widok z przeciwnego brzegu kanału na most.
Po chwili dojechaliśmy do plaży miejskiej. Tam kilka zdjęć.
I uznaliśmy, że czas już wracać. No to zawijamy z powrotem tą samą drogą. Innej nie znaliśmy ;]
Jeszcze raz most.
I powrót wcześniej przejechanym szlakiem rowerowym.
Potem kilka minut przeciskania się przez remontowany wjazd do Wilkasów i po trochę ponad godzinie od wyjazdu zwróciliśmy wypożyczone rowery.
Mapka trasy
Czas jazdy nieznany ;]
Chociaż od dłuzszego czasu ciągnie mnie na Mazury już bardzo dawno nie byłem tam tak turystycznie. Ten wyjazd jeszcze bardziej wzmógł moją chęć do odwiedzenia tamtych stron z własnym rowerem i pojeżdżenia tam kilka dni.
Kategoria Z Anią
Wreszcie cieplejszy dzień
d a n e w y j a z d u
26.32 km
0.00 km teren
01:06 h
Pr.śr.:23.93 km/h
Pr.max:58.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Ostatnio pogoda nie rozpieszcza. Codziennie zimno, bardzo często pada. Odechciewa mi się jeździć rowerem. Dopiero dzisiaj zrobiło się trochę lepiej, więc trzeba to było wykorzystać.
Przed 14 ruszyłem w kierunku wschodnim. Wiatr prawie prosto w twarz, więc prędkośc nie za wysoka. Po kilkunastu minutach dojechałem do Głoskowa. Zastanawiałem się nad skręceniem w prawo na Łetów, ale to by była za krótka wycieczka ;]
Głosków
Skręciłem, więc na Dudkę.
Panorama z Dudki w kierunku południowym, więc pod słońce.
Następnie skręciłem w kierunku Kamionki. Panorama przed wsią.
Dalej przez Oziemkówkę dojechałem do Przykór. Chciałem jeszcze ruszyć w kierunku Miastkowa i wrócić przez Górzno, ale to by było chyba za dużo. Jak jest chłodno to szybko się męczę i boli mnie gardło...
Goździk.
Teraz jechało się bardzo lekko. Wiatr w plecy fajnie pomagał. Przez Goździk prędkość cały czas powyżej 40km/h, a i więcej bywało.
Wilga w Leszczynach.
Most.
Miałem zrobić jeszcze jakąś rundkę po mieście, ale zrezygnowałem i wróciłem do domu. Może jeszcze któregoś dnia się uda gdzieś wybrać...
Kategoria Sam