Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 153.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 08:22 |
Średnia prędkość: | 18.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 30.62 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
Kozienice i okolice - część 1
d a n e w y j a z d u
76.99 km
0.00 km teren
04:29 h
Pr.śr.:17.17 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
O takim wyjeździe marzyliśmy i mówiliśmy już od dawna. Niestety nic więcej nie czyniliśmy w tym kierunku z kilku powodów, wśród których najgłówniejszym był brak roweru Ani.
Problem ten udało się rozwiązać tydzień przed weekendem majowym. Nowy nabytek Ani został przejęty przeze mnie w celu sprawdzenia, regulacji i przeglądu. W miedzyczasie trzeba było zająć się innymi sprawami - nocleg i urlop w pracy. Z tym uporaliśmy się dopiero w piątek. Została więc tylko sobota i niedziela na przygotowania, bo w poniedziałek rano wyjazd.
Nie obyło się bez pewnych problemów. W niedzielę wieczorem okazało się, że z tylnego koła roweru Ani ucieka powietrze. Trzeba było przetestować kupione zimą i nie używane dotąd łyżki do opon.
----------------------
W poniedziałek wstałem już o 6:30. Musiałem jeszcze przykręcić bagażnik do roweru i dokończyć mapy, bo przez wczorajszą przygodę z dętką nie zdążyłem. Start z domu chwilę po 8. Najpierw na miasto po ostatnie zakupy. Potem do Miętnego pod wiadukt, gdzie miałem spotkać się z Anią.
W umówione miejsce dojechałem jako pierwszy.
Po kilku minutach przyjechała towarzyszka podróży...
... i już razem popedałowaliśmy do Woli Rębkowskiej. Stamtąd o 9:16 zabrał nas pociąg do Dęblina.
Wysiedliśmy kilka minut po 10-tej. Przed nami cały dzień na jazdę i około 40 km do miejsca noclegu jadąc najkrótszą drogą. Ale nie mieliśmy zamiaru taką jechać.
Najpierw na drugą stronę Wisły.
Później było trochę zawirowań z mapami, ale ostatecznie udało się pojechać prawie tak jak chciałem. W Zajezierzu w lewo. Pod torami
Potem do Gniewoszowa. Jakiś mijany kościół.
Kawałek za miasteczkiem poczuliśmy głód, więc przystanęliśmy na skraju lasu. Bułki z jogurtem smakowały bardzo dobrze. Sprzątaniem okruchów zajęły się mrówki.
Następnie przez Sarnów pojechaliśmy do Czarnolasu. Niestety przed bramą muzeum Jana Kochanowskiego przeczytaliśmy, że poniedziałki jest ono nieczynne... Ze zwiedzania nici... Musieliśmy zadowolić się oglądaniem parku i budynków z zewnątrz. Niestety chwilę później spotkało nas kolejne "nieszczęście". Pożyczony aparat wyświetlił komunikat "zabrakło numerów dla zdjęć" i jedynym sposobem, by go odblokować było sformatowanie karty pamięci i ustawienie numeracji od początku. To właśnie dlatego powyżej jest tak mało zdjęć. Od tego miejsca będzie lepiej.
Muzeum Jana Kochanowskiego i my obok niego
Następny postój wyszedł we wsi Gródek. Tam znajduje się ten przeszło 200-letni kościół.
Nie ujechaliśmy zbyt daleko. Kilka kilometrów dalej zatrzymaliśmy się by zjeść obiad. Ponownie w lasku, ale tym razem bez mrówek :)
Posileni skierowaliśmy się na Garbatkę-Letnisko.
Stamtąd bez większych postojów dojechaliśmy do Pionek, gdzie wypadł następny postój. Tym razem na uzupełnienie zapasów wody.
Dochodziła 16, a do miejsca noclegu jeszcze kilkanaście kilometrów. Pionki zostawiliśmy za plecami.
Szybko pokonaliśmy dość ruchliwy odcinek drogi Kozienice - Radom i skręciliśmy w kiernku Brzózy. Przez miejscowość Przejazd, Cecylówkę, Marianów i Ursynów dojechaliśmy do Stanisławowa. Kilka zdjęć z tego odcinka:
Miejsce noclegu znaleźliśmy bez większych problemów. Byliśmy tam kilka minut po 17-tej. Zmyliśmy z siebie kurz zbierany mozolnie od rana i zjedliśmy małą kolację. Potem wycieczka do sklepu po zapasy na jutrzejszy dzień - tym razem pieszo.
To opis pierwszego dnia naszej wycieczki. Poniżej znajdują się odnośniki do pozostałych części:
Dzień 2
Dzień 3
Mapa całej wycieczki:
(Uwaga! Duży rozmiar: 5124x2708px - 2,4MB)
Kolor zielony - dzień 1.
Kolor niebieski - dzień 2.
Kolor czerwony - dzień 3.
Kategoria Z Anią
Nocą
d a n e w y j a z d u
2.65 km
0.00 km teren
00:08 h
Pr.śr.:19.88 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Do brata po aparat. O 22:40.
Kategoria Sam
Kręcenie po mieście
d a n e w y j a z d u
10.99 km
0.00 km teren
00:40 h
Pr.śr.:16.49 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Spacerowo po mieście.
Kategoria Sam
Wieczorne kręcenie z Piotrkiem
d a n e w y j a z d u
25.94 km
0.00 km teren
01:32 h
Pr.śr.:16.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Start zaraz po pracy, o 18:30. Na Orlen, potem Miętne, Wola Rębkowska, Czyszkówek, Natalia, Lucin i trochę kręcenia po mieście. Fajnie, bo ciepło w końcu :)
Kategoria Z Piotrkiem
Do Łaskarzewa
d a n e w y j a z d u
36.53 km
0.00 km teren
01:33 h
Pr.śr.:23.57 km/h
Pr.max:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Zaczęło się niewinnie - rano do piekarni.
Po południu jednak zebrałem się w sobie i wsiadłem na rower ponownie.
Na początek w kierunku szpitala. Było pod wiatr i jazda szła słabo.
Miałem już zawracać, ale pojechałem jeszcze kawałek.
Przez Sulbiny jechało się już o wiele lepiej.
Więc zrezygnowałem z powrotu do domu i pokręciłem na Rudę Talubską.
A potem na Wolę Rowską.
Jeszcze tylko las
I prawie Łaskarzew
Ul. Warszawska w Serbinowie
Przystanków nie było. Zaczęło się chmurzyć i pierwsze krople spadły. Wracam do domu.
Izdebno
Ruda Talubska raz jeszcze
Przez wiadukt i prawie w domu
I Garwolin.
Oby więcej takich dni :)
Kategoria Sam