X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:309.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:59
Średnia prędkość:22.12 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:28.12 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Spontanicznie

  d a n e    w y j a z d u 27.80 km 0.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:21.66 km/h Pr.max:37.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Piątek, 30 kwietnia 2010 | dodano: 30.04.2010

Mimo zmęczenia po koszeniu trawy jakoś koło 18 wsiadłem na rower. Najpierw pokręciłem się trochę po okolicznych uliczkach, a potem pomyślałem, że muszę sprawdzić nowy asfalt na ul. Zacisze. Na ścieżce na wysokości Stokrotki (w sumie byłej) wyprzedził mnie jakiś profesjonalnie wyglądający rowerzysta na Giancie (strój kolarski, kask etc.) nie jechał zbyt szybko, więc złapałem się za nim. Byłem ciekawy czy dam radę utrzymać jego tempo. Nie wiem kiedy zorientował się, że jadę za nim, ale cały czas zwiększał prędkość. Po chwili byliśmy już w Michałówce. Skręcił w lewo na Miętne więc ja za nim. Przez Miętne cały czas trzymałem się w odległości kilkunastu metrów. Miałem ochotę zagadać, ale za kościołem skręcił w prawo w kierunku Huty Garwolińskiej. Tam już nie miałem ochoty jechać. Może jeszcze zdarzy się okazja ;] Pojechałem więc do Woli Rębkowskiej i wróciłem do Garwolina. Dopiero wtedy przejechałem się po nowym asfalcie ;] Potem pokręciłem się trochę i jakoś koło 19 byłem w domu.
Długo nie posiedziałem. Szkoda mi było tak ładnej pogody, więc znowu wyszedłem pojeździć. Takie kręcenie bez celu. Postałem też chwilę na wiadukcie nad obwodnicą. Powrót ok. 20.


Kategoria Sam

Garwoszlakami: czerwony + żółty + niebieski

  d a n e    w y j a z d u 71.23 km 0.00 km teren 03:20 h Pr.śr.:21.37 km/h Pr.max:40.00 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Czwartek, 29 kwietnia 2010 | dodano: 29.04.2010

Wstałem jakoś po 8. Trochę pokręciłem się po domu i wyskoczyłem na miasto po linkę i kółka zębate do przerzutek. Linkę kupiłem bez problemu, za kółkami objechałem wszystkie 3 sklepy rowerowe w Garwolinie i nie znalazłem odpowiednich. Wyszło 5km.

Wymieniłem linkę i wyregulowałem przerzutki raz jeszcze. Trochę nie do końca jest tak jak bym chciał, ale już nic nie zrobię...
Ok. 11 wsiadłem na rower. Kierunek: Sobolew korzystając z czerwonego garwoszlaku. Zanim dojechałem do świateł spotkałem Kaśkę. Pogadaliśmy chwilę i odprowadziłem ją pod dom. Dalej już sam przeciskałem się przez miasto po naszej mało udanej miejskiej ścieżce rowerowej. Jej główną wadą jest to, że nie ma jej tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, czyli na skrzyżowaniach. Na ostatnich światłach skręciłem w lewo i całkiem szybkim tempem jechałem w kierunku Górzna.

Zaraz za ostatnimi domami Garwolina zadzwonił telefon wiszący na smyczy pod bluzą gdzieś w okolicach pasa. Kiedy próbowałem się do niego dobrać wypadł mi drugi telefon znajdujący się w kieszeni bluzy. Odebrałem, wyhamowałem i zawróciłem po zgubiony sprzęt. Nie wyglądało to dobrze, więc dopiero po skończeniu rozmowy wziąłem się za zbieranie części. Odpadła klapka tylna i przedni panel. Poskładałem wszystko do kupy i spróbowałem włączyć. Nie działa! Co jest?! Otwieram tylną klapkę - nie ma baterii ;] Ha... tylko gdzie ona jest? Trzeba szukać. Przeszukałem pobocze, wziąłem się za rów, w którym było sporo liści, patyków i tego typu śmieci, co znacznie utrudniało poszukiwania. Po ok. 15 minutach znalazłem zgubę jakieś 2-3 metry od miejsca, w którym leżała reszta części. Nieźle. Ze źródłem zasilania telefon włączył się bez problemu. Ulga ;) Emblematu z napisem "K510i" już nie znalazłem...
Po tej przymusowej przerwie już bez obijania pojechałem dalej. Wiatr nie przeszkadzał, więc można było całkiem sprawnie nabijać kolejne kilometry. Mijam Reducin:

I po chwili (11:45) wjeżdżam do Górzna.

Tam oznaczenia szlaku są trochę słabe i nie wiedziałem dokładnie, gdzie mam skręcić, ale ostatecznie trafiłem dobrze. Jazda w kierunku Potasznik.

I dojeżdżam do głównej:

Przecinam ją bez problemów i mijam piaskownię/żwirownię. Droga słaba, gruntowa, polna. Dużo luźnego piasku, więc jedzie się dość ciężko. Trochę pogonił mnie pies jakiejś pani dojącej krowę, ale skończyło się na lekkim strachu.
Zgodnie z przebiegiem szlaku dojeżdżam do miejscowości Gąsów (12:05). Tutaj droga już lepsza, chociaż też bez rewelacji. Na zdjęciu jakaś gimnazjalistka wraca po egzaminie do domu.

Mijam Kacprówek.

Stary Pilczyn. Skręcam w lewo na Zygmunty.

To chyba właśnie ta miejscowość ;)

Miejscowość Przyłęk. Dolinka prawie jak w górach tylko sporo mniejsza skala :)

Dojechałem do drogi Kownacica-Sobolew. Koniec mojej jazdy czerwonym szlakiem. Skręcam w prawo w kierunku Sobolewa, czyli na szlak żółty. Kapliczka na skrzyżowaniu (12:35):

Kilka minut później zobaczyłem tabliczkę "Sobolew". Trochę pobłądziłem w okolicach stacji, ale po chwili wróciłem na szlak. Sobolewski kościół (12:50):

I stary drewniany kościółek

Skręciłem na Krępę Starą. Znana mi już trasa z dawnych wojaży kurierskich z kolegą z Sulejówka ;] Stare dobre czasy.

Gdzieś w lesie zgubiłem szlak, ale kawałek dalej znowu na niego wjechałem. Jakoś tak ;] Przy skrzyżowaniu doszło do wypadku rowerowego. Syn zajechał drogę mamie i oboje się wyłożyli. Dość groźnie to wyglądało i miałem zamiar się zatrzymać i pomóc, ale zanim dojechałem to już oboje wstali i matka strasznie opieprzała młodego, więc dałem spokój, żeby i mnie coś nie doleciało ;]
Lasek :P

Chwilę później dojechałem do drogi łączącej Łaskarzew i Maciejowice. Chwilę zastanawiałem się, czy wracać już do domu czy jechać gdzieś dalej. Godzina była dość wczesna (ok. 13:10), ale nogi zaczynały już boleć. Uznałem, że pojadę do Bud Krępskich do sklepu (do którego woziłem kiedyś pieczywo). Zjem coś i pomyślę co dalej ;]
Tamtejszy kościół:

Sklep niestety okazał się zamknięty. Na drzwiach zastałem kartkę "Wracam o 13:10". Hmm... była 13:20 ;]

Poczekałem trochę pod sklepem robiąc takie zdjątko:

i uwieczniając bociana na gnieździe obok sklepu.

Gdzieś o 13:30 przyszedł jakiś koleś. Też chciał do sklepu, ale jak zobaczył kartkę to powiedział mi, że nie warto czekać, bo pewnie się zejdzie z 1,5h...
Pozostało jechać dalej na głodnego. Zapytałem o drogę do Celinowa skąd mogłem dalej jechać przez Łaskarzew do domu. "Prosto jak droga prowadzi przez las". To jadę... Droga słaba, bo piaszczysta, ale jakoś to szło.
Tak za demotywatorami:
"Jadę sobie śmieciami, a tu nagle las" :/

Na jednym ze skrzyżowań w lesie skręciłem w lewo-tak główna (bardziej wyjeżdżona) droga prowadziła. To był błąd... Wyjechałem nie w Celinowie, a w Sośnince. W sumie pod koniec wsi. Trudno. Po chwili wjechałem do Łaskarzewa od strony Maciejowic (13:50).

Objechałem kwadratowe rondo dookoła i zatrzymałem się pod sklepem. Przerwa na jedzenie i picie ;) W Łaskarzewie lans na całego. Ciepło się zrobiło, więc ludziska wylegli na rynek i się grzeją na ławkach. Sielanka ;]
Po 15 minutach postoju ruszam dalej. Na liczniku już 55km. Nogi nie chcą tak szybko kręcić, więc jadę dość wolno.
Mijam Izdebno.

Niedługo później przejeżdżam nad obwodnicą.

I dojeżdżam do Garwolina (na zdjęciu ulica Polna).

Po 45 minutach od wyjechania z Łaskarzewa docieram do domu (14:50).
Trasa trochę na wariata. W domu nie było mnie 3h50minut, z czego jazda zajęła 3h5minut. Do tego całkiem wysokie tempo... Nie lubię jeździć sam, bo zawsze jadę tak szybko jak jestem w stanie to robić. Taka trasa bez odpoczynków jest bardziej męcząca niż 100-120km zrobionych tempem turystycznym.

Mapka:


I jeszcze ciekawostka: przebieg roweru właśnie przekroczył 8tys. km ;)


Kategoria Sam

Relacja z naprawy

  d a n e    w y j a z d u 1.88 km 0.00 km teren 00:07 h Pr.śr.:16.11 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Środa, 28 kwietnia 2010 | dodano: 28.04.2010

W niedzielę po południu przerzutka wkręciła się w szprychy. Dzisiaj wróciłem z Radomia i po małym obiedzie poszedłem do garażu zobaczyć jak sprawy stoją - czy da się to naprawić czy nie...
Wyglądało to tak jak widać na zdjęciach. Przerzutka w szprychach, wózek wygięty, hak mocujący wgięty w wolnobieg.

Pierwszą trudnością było wyciągnięcie wózka ze szprych. Musiałem rozkręcić całość. Szprychy na szczęście nie ucierpiały. Odkręciłem przerzutkę i kolejnym zadaniem było wyprostowanie haka. Już kiedyś został lekko zgięty i teraz bałem się, że się złamie... Niestety ani rurką, ani żadnymi szczypcami nie mogłem naprowadzić go do właściwego położenia. Pomyślałem, że trzeba wkręcić w niego śrubę - wtedy nie uszkodzę gwintu i będę mógł wyginać go w dowolną stronę. Niestety znalezienie śruby pasującej w otwór okazało się... trudne ;] Śrub o tym rozmiarze mam w warsztacie kilkadziesiąt, ale wszystkie mają grubszy gwint. Z pomocą przyszła... ośka z piasty tylnego koła :D Pasowała idealnie i miała odpowiednią długość, by swobodnie wyginać hak.
Po kilku operacjach typu:
- wkręć przerzutkę,
- sprawdz czy jest prosto,
- wykręć przerzutkę,
- wygnij trochę hak,
udało się dojść do satysfakcjonującego położenia. W imadle wyprostowałem przekoszony wózek i można było przystąpić do regulacji. Nie jest tak idealnie jak bym chciał, ale jutro wymienię linkę oraz dolne kółko przerzutki i powinnno być już jako tako ;)
Tak to teraz wygląda:


Ciekawe jak długo podziała.

Kilometry zrobione podczas regulowania przerzutek i małego przejazdu w ramach testowania sprzętu ;)


Kategoria Sam

Niedzielnie

  d a n e    w y j a z d u 44.76 km 0.00 km teren 01:57 h Pr.śr.:22.95 km/h Pr.max:42.00 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Niedziela, 25 kwietnia 2010 | dodano: 25.04.2010

O 9:30 start do Trąbek. Pod kościołem byłem 20 minut później. Myślałem, że uda mi się spotkać Anię po mszy, ale uciekła mi jakoś.

Pogadałem chwilę z Piotrkiem i pojechałem do Ani. Tam spędziłem ponad godzinę, bo miło się siedziało :)
O 11:30 ruszyłem dalej. Mijając kościół i cmentarz przez las dojechałem do Wygody, a stamtąd do przez Poschłą do Puznówki.

Dwie fotki na DK 17:

Przeciąłem główną i pojechałem dalej w kierunku Jaźwin. Akurat Koleje Mazowieckie do W-wy jechały ;)

I już w Jaźwinach.

Powrót do Pilawy mi się nie podobał, zasuwanie do Osiecka też nie bardzo. Znalazłem jednak na mojej supermapce (screen okolic z GoogleMaps wrzucony na telefon) drogę przez Rudnik i Górki do Wójtowizny. Tu w drodze do Grabianki.

I Grabianka.

Tu skręciłem na Rudnik. Jakiś lasek.

I w oddali widać Górki.

Tam trochę źle skręciłem, bo po kilkuset metrach skończył się asfalt i zaczęła droga leśno-polna ;]

Pomyślałem, że wyjadę w Łucznicy. Tak też się stało. Zajechałem do sklepu o wdzięcznej nazwie po coś do picia.

I po kilku minutach postoju pojechałem dalej. Tu dojeżdżam do Starej Huty.

Skąd kieruję się w stronę Huty Garwolińskiej i Woli Rębkowskiej.

Zajechałem na stację PKP po bilecik do Radomia na wieczór. Była 13:10. Uznałem, że jest już za mało czasu na krążenie po okolicach i zacząłem wracać do domu. Ulica Słoneczna w Woli Rębkowskiej.

Fotka z wiaduktu nad obwodnicą na II Armii Wojska Polskiego.

Okolice szkoły tzw/ "zawodówki".

Zajechałem jeszcze na cmentarz, bo dawno już nie byłem i ok. 13:30 byłem w domu.
Mapka wyjazdu:


Kolejne wpisy pojawią się dopiero po naprawieniu roweru. A to może niestety potrwać...


Kategoria Sam

A teraz od północy i zachodu ;)

  d a n e    w y j a z d u 65.72 km 0.00 km teren 02:58 h Pr.śr.:22.15 km/h Pr.max:41.00 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Niedziela, 18 kwietnia 2010 | dodano: 18.04.2010

Do kościoła pobiegłem raniutko na 8. Msza się trochę przedłużyła, ale już o 9:30 byłem w domu. Posiedziałem chwilę i ok. 9:50 wyciągnąłem rower z piwnicy. Bez zastanowienia skierowałem się w kierunku Parysowa.
Tutaj pomiędzy Niecieplinem i Puznowem.

A to już za Wilchtą.

Kwadrans po 10 zrobiłem chwilkę sobie przerwy na wiadukcie kolejowym przed Parysowem. Taka panoramka z tego miejsca.

I przejeżdżająca ciężarówka ;)

W Parysowie trafiłem akurat na mszę świętą. Zrobiłem więc takie zdjęcie kościoła i rynku parysowskiego (połączone z 4 zdjęć)

Po chwili objeżdżając kościół, a następnie mijając cmentarz wyjechałem z miasteczka w kierunku Łukowca. Dwie fotki w lesie przed Poschłą.

W Poschłej skręciłem na Wygodę i po przejechaniu całej wsi zatrzymałem się przed Trąbkami. Zadzwoniłem do Ani czy nie ma czasem ochoty na niespodziewane spotkanie. Zgodziła się oczywiście (spróbowałaby nie :P) tylko musiałem podjechać do jej babci. Niedaleko ;)
Porozmawialiśmy z pół godzinki i trzeba było się rozstać.
W Lipówkach przeciąłem DK 17 i przez Pilawę, Łucznicę i Starą Hutę dojechałem do Kościelisk, gdzie zrobiłem sobie następne kilka minut przerwy.
Droga do Łucznicy

Wyjeżdżam ze Starej Huty.

Po postoju w Kościeliskach uznałem, że jest jeszcze wcześnie (była 12) i zdążę wrócić przez Stoczek i Wilkowyję. Skręciłem więc w prawo na Budy Usniackie, która po chwili minąłem

i jechałem dalej w kierunku Władysławowa. Kilkaset metrów przed wsią zobaczyłem dwóch rowerzystów młodszych ode mnie, którzy męczyli się z mapą. Poczekałem na nich na najbliższym skrzyżowaniu

i zapytałem czy nie potrzebują pomocy ;) W ten sposób poznałem Artura i Damiana o całkiem znajomo brzmiącym nazwisku. Okazało się, że jedziemy w tym samym kierunku, więc w dalszą drogę ruszyliśmy już w trzyosobowej grupie.
Przejąłem funkcję nawigatora jako lepiej znający teren, ale okazało się, że słabo sprawdziłem się w tej roli ;] Chciałem wyjechać w Stoczku na łuku drogi (drogowskaz na Budy Uśniackie/Uśniaki), a wyjechaliśmy w Trzciance przy skręcie na Żabieniec :D Na szczęście ruch na drodze łączącej Garwolin z Wilgą był bardzo mały i mogliśmy spokojnie rozmawiać w czasie jazdy. W Stoczku zatrzymaliśmy się pod sklepem, gdzie kupiłem wodę i Pawełka, którym chamsko się nie podzieliłem (wybaczcie chłopaki, głodny byłem jak diabli). Następnie skręciliśmy na Wilkowyję i nie śpiesząc się zbytnio dojechaliśmy do Górek. Tam akurat skończyła się msza i na drodze zrobił się całkiem spory zator, więc trzeba było trochę poomijać. Zatrzymaliśmy się przed Sanktuarium.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, pokazałem chłopakom jak mają dalej jechać (pewnie i tak nie zrozumieli moich zakręconych poleceń, ale próbowałem :P), wymieniliśmy się numerami telefonów i uciekłem do domu. Na obiad zdążyłem. Byłem o 13:40.

Chyba trochę za ambitnie było. Za duży dystans na sam początek jazdy w tym roku, za szybkie tempo pomiędzy Trąbkami i Władysławowem (cały czas pod wiatr) i muszę przyznać, że pod koniec miałem dość pedałowania. Wejście po schodach do domu zajęło mi nadzwyczaj dużo czasu ;] Ale teraz już jest ok. Pójdę sobie wcześniej spać i odpocznę do jutra ;]
Dziękuję Ani za miłe, chociaż krótkie spotkanie :* oraz Arturowi i Damianowi za wspólne kilkanaście kilometrów wspólnej jazdy. Miło było poznać, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda się zgadać i razem pojeździć.

Mapka w starym stylu


Kategoria Inne, Sam

Takie nic...

  d a n e    w y j a z d u 1.84 km 0.00 km teren 00:08 h Pr.śr.:13.80 km/h Pr.max:30.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano: 17.04.2010

Miałem pojeździć, ale przeraźliwie zimny wiatr mnie wygonił. Wyszło ile wyszło.


Kategoria Sam

Sztuka kompromisu

  d a n e    w y j a z d u 16.00 km 0.00 km teren 00:41 h Pr.śr.:23.41 km/h Pr.max:40.00 km/h Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Niedziela, 11 kwietnia 2010 | dodano: 11.04.2010

Miałem problem czy wybrać spotkanie z kolegami czy z Anką oraz chęć wybrania się na rower. Pojechałem rowerem do Anki na godzinkę, a po powrocie poszliśmy z Markiem, Czesiem, Krzyśkiem i Wojtkiem do Diavoli ;]


Kategoria Sam

Z południowej strony miasta ;)

  d a n e    w y j a z d u 33.00 km 0.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:24.44 km/h Pr.max:50.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Piątek, 9 kwietnia 2010 | dodano: 09.04.2010

Start o 10:30 z zamiarem powrotu o 12. Obrałem kierunek Unin. Następnie skręciłem w prawo i przez Reducin i Mierżączkę

dojechałem do obwodnicy

W czasie jazdy ambicje urosły do zrobienia pełnej pętli wokół miasta, czyli dalej przez: Sulbiny, Rudę Talubską, Górki, Rębków, Wolę Rębkowską, Miętne i Puznów do domu. Postanowiłem spróbować, chociaż wiedziałem, że mam o wiele za mało czasu. Wjeżdżając do Woli Rębkowskiej zastanawiałem się czy nie napisać do Marka, ale uznałem, że pewnie jest już w Poznaniu. Chwilę później Marek był chyba tak samo zdziwiony jak ja ;] Okazało się, że zrobił sobie małe wolne i siedzi w domu. Pogadaliśmy "chwilę", (która trwała jakieś 1,5 godziny) między innymi planując wakacyjne wyjazdy.
Z mojego powrotu do domu o 12 nic nie wyszło. Byłem ok. 13:40 ;]
Prędkość maksymalna osiągnięta jadąc za łotewską ciężarówką. Niestety za mocno kurzył i musiałem odpuścić.



Między punktami "H" oraz "I" w rzeczywistości jest prosta droga. Google ma wybrakowane mapy ;]


Kategoria Sam

Wielka Sobota

  d a n e    w y j a z d u 17.87 km 0.00 km teren 00:53 h Pr.śr.:20.23 km/h Pr.max:32.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Sobota, 3 kwietnia 2010 | dodano: 04.04.2010

Jakoś po 17 mały wyjazd w kierunku Miętnego. Tam skręciłem w prawo na Puznów. Trochę ćwiczyłem wheelie i pobiłem swój życiowy rekord. 1670m na jednym kole. Powrót po polach. Zdjęcie okolic mojego domu (słabe):

Potem krótkie kręcenie po okolicy i powrót do domu trochę po 18, bo zimno się zrobiło. I tak czachę mi przewiało, ale jeszcze zdrowy jestem, więc może nie będzie źle :)


Kategoria Sam

Krótki wypad

  d a n e    w y j a z d u 13.16 km 0.00 km teren 00:34 h Pr.śr.:23.22 km/h Pr.max:35.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Piątek, 2 kwietnia 2010 | dodano: 02.04.2010

Po 14 szybki przejazd: Garwolin->Miętne->Wola Rębkowska->Garwolin. Ciepło, prawie bezwietrznie, miło ;) Powrót o 15.
Dwa zdjęcia:




Kategoria Sam