Maj, 2008
Dystans całkowity: | 240.70 km (w terenie 27.00 km; 11.22%) |
Czas w ruchu: | 10:50 |
Średnia prędkość: | 22.22 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 34.39 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
No i tak jak mówiłem
d a n e w y j a z d u
75.60 km
9.00 km teren
03:28 h
Pr.śr.:21.81 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
No i tak jak mówiłem było ciekawie.
Rano o 9:15 szybki sprint do Lipówek na spotkanie z Panem Kaziem (pozdrawiam Pana Kazia ;) ) Do domu wróciłem około 11:25.
Konsultacja z Markiem czy jedziemy "gdzieś"-odpowiedź twierdząca. To "gdzieś" uradziliśmy na "Lewików i Wanaty". O 15:10 wyruszyłem z domu w stronę Woli Rębkowskiej gdzie czekał na mnie Marek. Stamtąd ruszyliśmy w kierunku celu, ale wybierając drogi jak najmniej uczęszczane przez samochody, czyli: Rębków-Izdebnik-Krzywda-Dąbrowa-Wola Łaskarzewska, a potem żeby było ciekawiej to przez Lipniki do Lewikowa - ciągle z wiatrem w plecy, więc było łatwo i szybko. Tam obejrzeliśmy, a Marek ozdjęciował rzekę Promnik i budynek z połowy XIX wieku.
Potem przez Wanaty co chwilkę zatrzymując się nad Promnikiem dla zrobienia zdjęć:
Potem zagłębiliśmy się w las szukając pozostałości po młynie zniszczonym przez Niemców podczas pacyfikacji Wanat. Udało się. Jednak natura i czas powoli zacierają ślady po tym, co się wtedy wydarzyło. Przedostaliśmy się na drugą stronę rzeki po pomysłowej kładce:
i mocno zarośniętą ścieżką, którą z trudem odnajdowaliśmy w gąszczu drzew przedzieraliśmy się w stronę Lewikowa. Zaraz po wyjeździe z lasu odwiedziliśmy opuszczoną przed rokiem gajówkę:
Stamtąd posuwaliśmy się powoli w górę rzeki, w każdym ciekawym miejscu robiąc zdjęcia. Chwila na posiłek u mojej ciotki i czas wracać.
Oczywiście w drodze powrotnej również chcieliśmy omijać bardziej uczęszczane drogi. Wybraliśmy więc powrót przez Wolę Łaskarzewską i Sośninkę. Teraz już nie było tak kolorowo, bo perfidny "wmordęwind" udaremniał każdą próbę przestania pedałowania. I takie 2 zdjęcia widoczków przydrożnych :)
Z Sośninki przez Łaskarzew wybraliśmy się na Wolę Rowską konsekwentnie jadąc bocznymi drogami. Potem Taluba, Ruda Talubska i zamiast prosto na Lucin i do domu to jeszcze wydłużyliśmy jadąc wzdłuż obwodnicy do Czyszkówka, a stamtąd w okolice Erci w Garwolinie (ponownie wykorzystując opisaną wczoraj kładkę :D). Tam się pożegnaliśmy i rozjechaliśmy do domów.
No i mała mapka trasy:
Kategoria Z Markiem
Kolejny wyjazd z przygodami.
d a n e w y j a z d u
27.30 km
5.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:21.84 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Kolejny wyjazd z przygodami. Z domu w okolice szkoły zawodówki-tam spotkałem kumpla i pogadałem parę minut. Kilka minut przed 16 pojechałem dalej w stronę Rębkowa-Podbiele. Tam skręciłem w prawo, przejechałem przez tory i zagłębiłem się w łąki. Pojechałem jakąś dróżką wzdłuż torów, która coraz bardziej zanikała w wysokiej trawie. W ten sposób dotarłem w okolice mostu kolejowego przez Wilgę. Chciałem dostać się do Czyszkówka, ale rzeka mocno w tym przeszkadzała. Postanowiłem dotrzeć do kładki o której pisałem tutaj: KLIK Ale od tamtej pory trawa mocno urosła i niektóre źdźbła sięgały mi do pasa. Oto dowód:
Sama jazda po takiej łące dostarcza niezapomnianych wrażeń. Kompletnie nie wiadomo po czym się jedzie. Każdy dołek, w które wpada przednie koło to obawa, że dołek okaże się zbyt głęboki (i zrobimy klasyczne OTB) lub np. wodnisty (typu rowek, rzeczka). Po kilku minutach dotarłem do chybotliwej kładki i dalej po skoszonej łące dojechałem do Czyszkówka. Ta jazda po trawie zajęła mi ze 20 minut.
Stamtąd wyruszyłem w stronę Górek, gdzie na skrzyżowaniu skręciłem w prawo-ot tak, po prostu tam jeszcze nie byłem. Okazało się, że jest tam całkiem przyjemna droga, chociaż dosyć wąska:
Za drewnianym mostem przez Wilgę skończył się jednak asfalt i kilkaset metrów trzeba było przejechać po bruku. W Rębkowie kilka minut postoju pod sklepem i potem już kilkanaście minut powrotu do domu.
Jutro też powinno być ciekawie ;)
Kategoria Sam
Wieczorne kręcenie po okolicy
d a n e w y j a z d u
14.10 km
5.00 km teren
00:50 h
Pr.śr.:16.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Wieczorne kręcenie po okolicy domu i obwodnicy.
Kategoria Sam
Garwolin-Czyszkówek-Górki-Izdebnik-Wilkowyja-Stoczek-Rębków-Wola Rębkowska-Garwolin=26,2km w 54 minuty.
d a n e w y j a z d u
45.00 km
1.00 km teren
01:44 h
Pr.śr.:25.96 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Garwolin-Czyszkówek-Górki-Izdebnik-Wilkowyja-Stoczek-Rębków-Wola Rębkowska-Garwolin=26,2km w 54 minuty.
Jechało się bardzo dobrze. W stronę "do Wilkowyji" było pod wiatr, ale i tak średnia wyszła mi 28km/h. Na powrocie jeszcze szybciej, bo wiatr wiał w plecy-ponad 30km/h.
Jedna ciekawa fotka :)
Wieczorem dokręciłem prawie 20km. Sporo wolniej, ale udało się ;)
Kategoria Sam
Dom-Wola Rębkowska-Dom. Potem kręcenie
d a n e w y j a z d u
21.00 km
2.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:16.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Dom-Wola Rębkowska-Dom. Potem kręcenie "wkoło komina"...
Kategoria Sam
Garwolin->Huta Czechy (częściowo przez las)
d a n e w y j a z d u
24.50 km
5.00 km teren
00:59 h
Pr.śr.:24.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Garwolin->Huta Czechy (częściowo przez las) -> Miętne -> Wola Rębkowska (przez pola, obsiadły mnie jakieś muszki i sie drapałem całą drogę) i dłuuuugi postój. Potem jeszcze 5km do Garwolina, bo zrobiło się późno i chłodno.
Miła trasa ;)
Kategoria Sam
Szybki wyjazd.
Z
d a n e w y j a z d u
33.20 km
0.00 km teren
01:19 h
Pr.śr.:25.22 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Szybki wyjazd.
Z domku przez Niecieplin do Puznowa, dalej przez Jagodne i Michałówkę do Garwolina. Tam przebijanie się przez całe miasto między ludźmi i samochodami, ale poszło dosyć sprawnie. Stamtąd na Zawady, Reducin do Górzna i po 1:05h 26km jazdy zrobiłem 10 minut postoju na uzupełnienie płynów. Spod sklepu sprint do domu znowu przez całe miasto: 7km-15 minut.
Jechało się bardzo dobrze. Wiatru prawie brak, tylko coś w suporcie stuka... W sumie i tak do wymiany tylko kiedy?
Kategoria Sam