X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

No i tak jak mówiłem

  d a n e    w y j a z d u 75.60 km 9.00 km teren 03:28 h Pr.śr.:21.81 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Wtorek, 27 maja 2008 | dodano: 28.05.2008

No i tak jak mówiłem było ciekawie.
Rano o 9:15 szybki sprint do Lipówek na spotkanie z Panem Kaziem (pozdrawiam Pana Kazia ;) ) Do domu wróciłem około 11:25.
Konsultacja z Markiem czy jedziemy "gdzieś"-odpowiedź twierdząca. To "gdzieś" uradziliśmy na "Lewików i Wanaty". O 15:10 wyruszyłem z domu w stronę Woli Rębkowskiej gdzie czekał na mnie Marek. Stamtąd ruszyliśmy w kierunku celu, ale wybierając drogi jak najmniej uczęszczane przez samochody, czyli: Rębków-Izdebnik-Krzywda-Dąbrowa-Wola Łaskarzewska, a potem żeby było ciekawiej to przez Lipniki do Lewikowa - ciągle z wiatrem w plecy, więc było łatwo i szybko. Tam obejrzeliśmy, a Marek ozdjęciował rzekę Promnik i budynek z połowy XIX wieku.

Potem przez Wanaty co chwilkę zatrzymując się nad Promnikiem dla zrobienia zdjęć:

Potem zagłębiliśmy się w las szukając pozostałości po młynie zniszczonym przez Niemców podczas pacyfikacji Wanat. Udało się. Jednak natura i czas powoli zacierają ślady po tym, co się wtedy wydarzyło. Przedostaliśmy się na drugą stronę rzeki po pomysłowej kładce:

i mocno zarośniętą ścieżką, którą z trudem odnajdowaliśmy w gąszczu drzew przedzieraliśmy się w stronę Lewikowa. Zaraz po wyjeździe z lasu odwiedziliśmy opuszczoną przed rokiem gajówkę:

Stamtąd posuwaliśmy się powoli w górę rzeki, w każdym ciekawym miejscu robiąc zdjęcia. Chwila na posiłek u mojej ciotki i czas wracać.
Oczywiście w drodze powrotnej również chcieliśmy omijać bardziej uczęszczane drogi. Wybraliśmy więc powrót przez Wolę Łaskarzewską i Sośninkę. Teraz już nie było tak kolorowo, bo perfidny "wmordęwind" udaremniał każdą próbę przestania pedałowania. I takie 2 zdjęcia widoczków przydrożnych :)

Z Sośninki przez Łaskarzew wybraliśmy się na Wolę Rowską konsekwentnie jadąc bocznymi drogami. Potem Taluba, Ruda Talubska i zamiast prosto na Lucin i do domu to jeszcze wydłużyliśmy jadąc wzdłuż obwodnicy do Czyszkówka, a stamtąd w okolice Erci w Garwolinie (ponownie wykorzystując opisaną wczoraj kładkę :D). Tam się pożegnaliśmy i rozjechaliśmy do domów.

No i mała mapka trasy:


Kategoria Z Markiem


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa winam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]