Po zachodniej stronie Wisły
d a n e w y j a z d u
87.04 km
0.00 km teren
03:39 h
Pr.śr.:23.85 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Tytuł mówi chyba wystarczająco wiele o mojej wycieczce. Drugi raz w życiu byłem rowerkiem po przeciwnej stronie Wisły. Poprzedni raz był w ponad 2 lata temu, w maju 2009 roku, kiedy z Iwoną i Piotrkiem przejechaliśmy przez most w Dęblinie. Dzisiaj byłem jednak w innym miejscu. A w jakim - o tym za chwilę :)
Około 13-tej ubrałem się w swój rowerowy uniform (którego głównym elementem jest niebieska koszulka ;]), zalałem bidon (też trochę niebieski :P) do pełna i wrzuciłem 2 monety do kieszeni. Nic więcej nie potrzeba. O 13;15 ruszyłem z domu. Do Osiecka. Najpierw Wola Rębkowska, gdzie przerzuciłem rower przez tory, dalej Huta Garwolińska,
a za nią pokręciłem drogę i zamiast skręcić dalej na Kościeliska, to zawinąłem od razu na Starą Hutę.
Stara Huta:
Wracać nie miałem ochoty, więc po konsultacji z mapą pojechałem na skróty. Droga okazała się całkiem dobra i po kilku minutach byłem już w Starych Kościeliskach.
Czyli prawie dobrze, ale do drogi na Osieck musiałbym kawałeczek wrócić. Znowu zajrzałem w mapkę i piaszczystą drogą wzdłuż lasu dojechałem do Natolina.
Stamtąd bez przeszkód wróciłem na obraną wcześniej trasę i przez Wójtowiznę dojechałem do Osiecka.
W Osiecku się nie zatrzymywałem, tylko skręciłem od razu w kierunku Warszawic.
Nie daleko za miasteczkiem znajduje się wieś Pogorzel. W zeszłym roku podczas letniej burzy wichura położyła całą połać lasu. Teren został już uprzątnięty, ale postanowiłem zatrzymać się tam na chwilę. Okazało się, że tam jest mały cmentarzyk - prawdopodobnie wyznania mariawitów, których kościół znajduje się paręset metrów dalej.
Wspominany przed chwilą kościół.
Po krótkim postoju ruszyłem dalej na zachód. Teren odkryty i płaski - wiatr dość mocno przeszkadzał w jeździe. Na tyle mocno, że zgłodniałem. Długo nie wytrzymałem - w pierwszym napotkanym sklepie w Warszawicach kupiłem prowiant i napełniłem żołądek ;]
Kościół w Warszawicach
Po posiłku myślałem o powrocie, ale doszedłem do wniosku, że być tak blisko Wisły i nie zajechać to grzech. No to kręcę w kierunku Dziecinowa:
W Kosumcach/Ostrówku przejechałem przez wał i dojechałem do miejsca, gdzie kilkanaście lat temu istniał most pontonowy - zastępczo podczas remontu mostu głównego obok Góry Kalwarii. Miejscówka ciekawa, ale ludzi dużo ;]
I widoczny z daleka korek na moście - skutek wypadku przed rondem w G. K.
Szykowałem się do powrotu, ale znowu - być tak blisko mostu i nie przejechać na drugą stronę Wisły? Nie :) Chwilę później omijałem stojące ciężarówki prawą stroną.
Za mostem skręciłem w lewo:
i kawałek dalej znowu w lewo:
Minąłem zakład zajmujący się wydobyciem piasku rzecznego i dojechałem do przeciwnego przyczółka opisywanego powyżej mostu pontonowego.
Ja x2: raz bez stóp, drugi raz pochyły ;]
I korek na moście raz jeszcze:
Dochodziła 16 - czas wracać, a do domu daleko. Wracam do mostu. Na moście rząd ciężarówek, więc co chwilę robiłem zdjęcia.
Za mostem to samo. Jadę więc dalej w kierunku Sobiekurska. W normalnej sytuacji bym się chyba nie odważył, ale od strony Góry Kalwarii jechały tylko pojedyncze samochody co kilka minut.
Za Rondem w Sobiekursku dalej korek.
I tak aż do lasu w okolicach miejscowości Tabor. Czyli sznur pojazdów miał około 10 km. Kilka razy byłem zatrzymywany przez czekających w kolejce. Pytano mnie co się stało, jak długi ten korek i czy da się jakoś ominąć.
Ja skręciłem na Tabor.
W miejscowości Podbiel zrobiłem kolejny postój. Zapas wody się kończył i miałem ochotę na coś z czekoladą ;] 10 minut odpoczynku i pojechałem dalej.
Prawie Osieck (widać wieże kościoła) - widok z wiaduktu kolejowego za Osieckiem.
Stadko koni
Wpadam do Osiecka.
W Osiecku skierowałem się na Pilawę. Las przed Grabianką.
Jeszcze jeden krótki postój zrobiłem sobie przed Pilawą. Stamtąd najprostszą drogą wróciłem do domu. Na miejscu byłem o 17:45.
Mapka:
Kategoria Sam