Rankiem standardowo na miasto
d a n e w y j a z d u
89.00 km
20.00 km teren
04:15 h
Pr.śr.:20.94 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Rankiem standardowo na miasto po pieczywo. Od południa kosiłem trawę... Równo 2h biegania z kosiarką po trawniku, powiedzmy 8km z buta ;]
Kilka minut po 15 pod bramę podjechał Marek - idziemy na rowery.
Cel: Miastków Kościelny i Zwola Poduchowna.
Przewidywany dystans: ~60-70km
No to ruszamy. Trochę kołowania po Garwolinie, żeby nie jeździć obleganymi przez ludzi chodnikami i już jesteśmy w Zawadach. Tam zajechaliśmy pod mocno zaniedbany dworek... Niestety stoją znaki "Teren prywatny" i "Zakaz wjazdu", więc nie zabawiliśmy tam zbyt długo. Jedno zdjęcie:
I wracamy na drogę w stronę Górzna. W Reducinie w lewo na Chęciny. Mapa mówi, że jest tam "coś". Pytamy chłopaków pod dyskoteką w remizie - nic o niczym nie wiedzą. Zajeżdżamy do sklepu po coś do picia i tam pytamy. Odpowiedź taka sama. W sklepie ciekawa sytuacja ze sprzedawczynią nie widzącą cen na produktach nawet w okularach i z odległości ~10cm i jakimś lekko głuchawym dziadkiem-maniakiem automatów do gier :D
Stamtąd przez Brzegi jedziemy do Miastkowa Kościelnego. Przed Miastkowem widok na pola dojrzewającego zboża.
W Miastkowie wchodzimy na teren przywracanego właśnie do dawnej świetności dworku. Marek robi kilka(-naście?-dziesiąt?) zdjęć. Oto niektóre z nich:
Pozwiedzaliśmy też otoczenie dworu:
I miastkowski kościół. Oczywiście jak przystało na sobotnie popołudnie trafiliśmy na ślub.
Kolejny cel: Zwola Poduchowna. Tam ma być jakiś drewniany kościółek.
Po drodze wyprzedzili nas weselnicy. Dojeżdzamy na miejsca, a tam co? Ślub oczywiście :D
Jakiegoś pana spytaliśmy czy w Zwoli Poduchownej są jakieś zabytki. Odpowiedział, że były kiedyś, ale teraz już nic z nich nie zostało. Ale podobno w Wilczyskach jest coś wartego zobaczenia, więc ruszamy!
W pewnym momencie wyjechaliśmy z województwa mazowieckiego ;)
Po drodze złapał nas deszcz, więc zatrzymaliśmy się w stodole :D
W Wilczyskach w Kościele standardowo ślub. Spytaliśmy przechodzącego o jakiś dworek. Oto treść rozmowy (mniej więcej):
- Dzień dobry, nie wie pan gdzie w Wilczyskach jest jakiś dworek?
- Dzień dobry, jakiś dworek... to może szkoła?
- A jak tam dojechać?
- Już wam mówię. Koło tamtego kolesia w czerwonej czapce skręćcie w prawo, potem cały czas prosto, przejedziecie przez most na Wildze, a wy dalej prosto. Będzie rozwidlenie to na tym rozwidleniu w prawo i za tymi widłami jeszcze ze 150 metrów.
Podziękowaliśmy i jedziemy... Myśleliśmy, że to będzie jakaś droga, a to co? Ścieżka wydeptana przez ludzi... jak się potem okazało przez uczniów szkoły.
Oto most przez Wilgę: :D
I szkoła. Jak widać czas się tutaj zatrzymał. W klasach piece kaflowe. Za dworkiem murowany wychodek...
I ścieżka prowadząca do szkoły:
Rowery przed bramą dworu-szkoły:
Czas powoli wracać, ale jak zwykle inną drogą niż przyjechaliśmy tutaj. Wybraliśmy trasę na Ciechomin, Świder, Jagodne, Kujawy i zachaczająć o Oziemkówkę wrócić przez Przykory, Goździk i Unin.
No to jedziemy. Niestety przelecieliśmy skręt na Świder w Ciechominie i zatrzymaliśmy się dopiero w Januszówce (patrz mapa na dole strony). Wracać głupio... więc jedziemy na skróty przez pola i lasy. Droga bywała różnej jakości w tej przeprawie, ale po kilku km dotarliśmy do Świdra. Stamtąd do Jagodnego, gdzie osiągnęliśmy najwyższy punkt naszej wyprawy - 204 m.n.p.m. Garwolin jest położony około 70-80 metrów niżej, czyli do domu mamy z górki. :D
Jeszcze kapliczka stylizowana na wieżę :D
I podobny dom ;)
Za Jagodnem wróciliśmy do woj. mazowieckiego:
Na Kujawach to jeszcze rowerem nie byłem :D
Ale robi się późno więc mocniej dociskamy pedały. Chcemy jeszcze zobaczyć to "coś" co jest zaznaczone na mapie w Oziemkówce. W Miastkowie w prawo, w Miastkowie Starym ponownie w prawo i piaszczystą drogą przez las. Niestety nie znaleźliśmy tam nic godnego uwagi. Zataczając spore kółko wróciliśmy do asfaltu i skręciliśmy w lewo. I to był nasz błąd! Wróciliśmy ponownie do Miastkowa Starego..., a przecież chcieliśmy jechać do Przykór. Zatrzymaliśmy się za wsią i dumamy nad mapą: wracać głupio... do Miastkowa Kościelnego daleko więc jedziemy na skróty przez las. W lesie było momentami ciemno, na skrzyżowaniach wybieraliśmy drogę "na wyczucie", ale udało się dojechać. Stamtąd już przez Goździk i Unin przyciskając całkiem mocno pedały (25km/h praktycznie nie schodziło) równym asfaltem dojechaliśmy do Garwolina, gdzie się rozstaliśmy. Cała wyprawa praktycznie bez jedzenia - kiszki marsza grały :D
Mapa wyprawy:
Kategoria Z Markiem