Z Wawy do domu
d a n e w y j a z d u
89.60 km
0.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:27.43 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Start o 6:05 do bankomatu na Kleszczową. Okazało się, że bankomat nie czynny a przy okazji zdałem sobie sprawę, że nie wziałem bidonu. Powrót do mieszkania i do innego bankomatu.
Drugi start o 6:20. Jakieś 16 stopni i mgła. Na początku ulicami: Popularną, Jutrzenki i Rebusową do Raszyna. Potem Rybie, Jaworowa, Dawidy i znowu Warszawa, a w niej ulice: Baletowa, Puławska, Jagielska i Działkowa. Drogi puste, mgła nie ustaje. Wyglądam jakbym wyszedł z lodówki - wszędzie kropelki wody. Wszystko mokre. Na szczęście powoli robi się coraz cieplej. Jadę dalej: Kierszek, Chyliczki, Konstancin-Jeziorna, Łyczyn, Borowina, Szymanów, Kawęczyn, Słomczyn. Odbijam nad Wisłę, żeby jechać mniej uczęszczanymi drogami - przez Dębówkę, Podłęcze i Wólkę Dworską.
W Górze Kalwarii spory podjazd - podjechałem z 14km/h na liczniku. Na rondzie skręcam w lewo i przeskakuję Wisłę. Temperatura około 19 stopni. Mgła trochę zelżała, ale słońca ciągle nie ma. Za Wisłą skręcam na Kosumce, potem jadę przez Dziecinów i Warszawice. Przed Osieckiem wychodzi słońce i zaczyna grzać. W końcu wysycham.
Do Pilawy wpadam o 9:00. Równo z pociągiem, którym bym jechał, gdybym odpuścił sobie rowerowanie. Przymusowy postój na przejeździe, ale na szczęście krótki. Z Pilawy już tylko 12 km. Do domu wpadam o 9:25.
Kategoria Sam