Pierwszy dłuższy wyjazd w tym roku cz.1
d a n e w y j a z d u
29.00 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:21.75 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Podejście nr 2 do pisania relacji z wyjazdu pierwszomajowego ;)
{Musiałem tak podzielić, bo za dużo było tekstu w jednym poście...}
Głupio się pisze jeszcze raz to samo, ale poprzednim razem Firefox zastrajkował i opis "do Maciejowic" poszedł się... pisać od nowa :/ Ale cóż począć...
Zbiórka zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami odbyła się o 9:00 w okolicach garwolińskich "filarów"/wjazdu na zieleniak. Gdy dotarłem na miejsce Iwona już była, Piotrek przybył chwilę po nas. Po krótkiej rozmowie okazało się, że wszyscy zapomnieliśmy noża, a jednak czymś trzeba sobie pomagać przy jedzeniu. Na szczęście dzięki szerokim kontaktom Iwony problem został zażegnany i ok. 9:10 ruszyliśmy w drogę.
Garwolin jak przystało na świąteczny poranek był można powiedzieć - opustoszały, więc bez większych trudności jechaliśmy w kierunku Lucina. Pogoda słoneczna, trochę chłodno i wietrznie, ale ubraliśmy się dość ciepło. Wiatr wiał w plecy, więc pomagał nam w pokonywaniu drogi.
Już za obwodnicą ;)
Ok. 9:55 wjechaliśmy do Łaskarzewa i w pierwszym otwartym sklepie zakupiliśmy małe zapasy glukozy pod postacią Snickersów, Trzybitów i czekolad. Po ok. 5 minutach ruszyliśmy dalej. Dojeżdżamy do ronda:
Łaskarzewski rynek:
I uciekamy z rynku:
Wiatr dalej wiał swoje, ale kierunku nie zmienił, więc jechało się całkiem miło i szybko. Tutaj już za Polikiem (chyba):
Przed Maciejowicami skręciliśmy na Podzamcze w kierunku drogi Sobolew-Maciejowice. To już fotka z tej drogi:
I jakiś przydrożny dom:
Ok. 10:35 zatrzymaliśmy się na chwilę przy pomniku Kościuszki przed Maciejowicami
Tu zdjęcie z Iwonką:
I bez niej:
Rowery i Piotrek-Fotograf:
Po kilku minutach ruszyliśmy dalej w stronę centrum Maciejowic, gdzie znowu zatrzymaliśmy się na chwilę. Iwona spotkała znajomych harcerzy, ja z Piotrkiem zrobiliśmy po zdjęciu. Znowu Iwona ;]
I bez niej:
Jeszcze przy wyjeździe zaciekawiła mnie ta kolektura totolotka ;)
Zaraz za Maciejowicami postanowiliśmy zjeść małe conieco. Ja nie byłem zbyt głodny, ale na miejsce spotkania miałem dużo bliżej, więc nie zdążyłem zgłodnieć. Przez kilka km nie mogliśmy jednak znaleźć kameralnej łąki odpowiedniej, żeby się na niej stołować. Ostatecznie ok. 11:00 stanęliśmy w młodym lasku, jak mnie potem dość dobitnie uświadomiono - sosnowym ;)
Pojedliśmy, więc chwila odpoczynku (dla rowerów też ;]):
Potem małe rozbieranie w celu zmiany spodni na krótsze i około 11:50 ruszyliśmy dalej.
Wiatr przestał być dla nas łaskawy - teraz wiał bardziej z boku, a czasem całkowicie z przodu i mocno przeszkadzał w jeździe. Ale i tak utrzymywaliśmy prędkość ok. 20km/h. Po przejechaniu kilku kilometrów od miejsca postoju znajoma niebieska tablica poinformowała nas, że właśnie wjechaliśmy do województwa lubelskiego,
a kawałeczek dalej powitano nas w gminie Stężyca.
Mój licznik w tym momencie pokazywał taki o to przebieg dzienny.
Kategoria Inne