Pierwszy dłuższy wyjazd w tym roku cz.2
d a n e w y j a z d u
29.00 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:21.75 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się przy leśnym pomniku upamiętniającym rozstrzelanie 16 osób w 1943r. Przy okazji odpoczęliśmy trochę od męczącego wiatru i wyciągnęliśmy pierwsze Snickersy.
Po powrocie na drogę okazało się, że nasz następny cel podróży, Stężyca jest za najbliższym zakrętem, więc dotarliśmy tam w kilka minut. Zatrzymaliśmy się przed "klasztorkiem" dla zrobienia kilku zdjęć.
Ale wg naszych informacji gdzieś w Stężycy miał się znajdować kościół gotycki z 1523r. Pojechaliśmy więc wg porad pani czekającej z psem na ciocię, tylko nie wiemy czyja to była ciocia - psa czy tej pani? ;D Trafiliśmy prawie bez problemu.
Wystarczy ;) Teraz fotki będą trochę miały trochę mniejszy rozmiar. A może nie zobaczycie różnicy.
Stamtąd "na moje oko" wróciliśmy do głównej i nawet się udało. Znowu powalczyliśmy trochę z wiatrem kierując się w stronę Dęblina. Gdy zobaczyliśmy drogowskaz <Nadwiślanka 1| skojarzyło mi się, że gdzieś tutaj powinien być jeden z fortów. Iwona postanowiła zdobyć trochę informacji na ten temat u ludzi spotkanych na drodze. Dowiedzieliśmy się, że z tego fortu to już niewiele zostało i że powinniśmy pojechać do Stawów, tam jest najlepiej zachowany fort. Ruszyliśmy więc wg ich wskazówek. Trochę nam jednak nie wyszło i wyjechaliśmy w okolicach stacji Dęblin. Jednak moje prześwity pamięci z cotygodniowych odwiedzin Dęblina podczas podróży pociągiem pozwoliły na dojechanie do stacji. Tam zapytaliśmy o pociąg powrotny i cenę przewozu roweru koleją. Okazało się, że pociąg o 18:15 będzie, a za rowery nie zapłacimy nic.
Wspaniale ;) To jedziemy na te Stawy. Wg wskazówek z Nadwiślanki mieliśmy przejechać 2 przejazdy kolejowe, tymczasem mijaliśmy tory już 4 raz, więc czas było zapytać o drogę. Znowu Iwona się zaoferowała, ale tak się w to zaangażowała, że mało co nie wywróciła swojej informatorki do rowu. Ta na szczęście się nie pogniewała i wskazała nam drogę, a nawet potowarzyszyła nam do najbliższego skrzyżowania.
Stamtąd już było niedaleko do fortu Mierzwiączka. Oto i on:
Rzuciłem rower i od razu pobiegłem na najbliższą górę i zrobiłem kilka fotek.
Ale Iwona i Piotrek nie poszli w moje ślady więc wróciłem do nich. A tam były łabędzie ;)
Spięliśmy rowery razem dla jakiegoś tam zabezpieczenia i poszliśmy zwiedzać, teraz już razem ;)
Widzę światełko w tunelu! A... to Iwona z lampką od roweru ;]
Jakaś taka znajoma ;P
Wyżej już się nie dało wejść ;)
Sex-shop, taki był napis nad wejściem.
Tak wiało ;]
Kategoria Inne