X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Kolejne samotne rowerowanie

  d a n e    w y j a z d u 46.00 km 7.00 km teren 02:10 h Pr.śr.:21.23 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Czwartek, 18 czerwca 2009 | dodano: 18.06.2009

Rankiem standardowo do piekarni po pieczywo - 2km.
Ok. 12:30 wyjazd "przejechać się", ale tak żeby wracać z wiatrem... No więc pojechałem w stronę Czyszkówka, tam na wiadukcie nad obwodnicą kilka minut przerwy na fotki ;) Następna przerwa zrobiła się w Górkach przed przejazdem kolejowym - trafiłem idealnie: 2 pociągi - 5 minut.

Dalej wzdłuż torów do Rudy Talubskiej, a stamtąd już "prosto do domu" zahaczając lekko o okolice stadionu. Zrobiła się 13:30. Zjadłem obiad, posiedziałem trochę przy kompie i uznałem, że czas na poprawkę. Tym razem planowałem dojechać do Górzna, tam skręcić w prawo, dojechać do głównej i dalej przez Kobylą Wolę, Talubę i Rudę Talubską wrócić do domu.
O 15 wyjechałem z domu. Zaraz po ruszeniu uznałem jednak, że Górzno jest za daleko jak na dzisiaj i zmieniłem plany na przejazd przez Mierżączkę. Ale i tak nic z tego. W Sławinach skręciłem w prawo i wyjechałem koło szpitala ;] Tam w lewo i jadę w kierunku obwodnicy. Miałem zamiar jednak dojechać do tej Kobylej Woli... Ale dojeżdżając do ronda usłyszałem za sobą skrzypienie pedałów i sapanie jakiegoś zmęczonego rowerzysty - chyba chciał mnie dogonić. Jednak nie dałem mu tej przyjemności, przyspieszyłem i skręciłem na Sulbiny. Tam jednak przypomniało mi się, że miałem jechać do Kobylej Woli ;] Więc postanowiłem "na skróty" wrócić do głównej. Skręciłem w jakąś leśną drogę, która to wg moich przewidywań miała mnie doprowadzić do lubelskiej. Po chwili okazało się jednak, że to jakaś w miarę prywatna droga, prowadząca do gospodarstwa. Pies obronny wyskoczył do mnie, więc nie było czasu na zawracanie tylko popędziłem dalej tą drogą omijając ogrodzenie. Tam dróżka była tylko udeptaną ścieżką wśród trawy. Po kilkuset metrach dojechałem w takie całkiem ciekawe miejsce:

Ale stamtąd prowadziła już tylko ścieżka wydeptana wśród trawy - o taka (wiem, krzywo ;]):

Na zawracanie nie miałem ochoty więc brnąłem dalej. Po kilku minutach zmagań z wysoką trawą w końcu dojechałem do jakiejś drogi, na której widać było miejscami piasek - znaczy się częściej używana. Ale nie znaczy, że lepsza. Przy omijaniu jednej z wielu kałuż zatrzymałem się w błocie - buty brudne ;]
Potem za poradą pana z grabiami pojechałem "na Feliksin"...

tylko zanim tam dojechałem to spotkałem kozy ;D :

W końcu jakoś dojechałem do asfaltu w Feliksinie, jak się okazało. Stamtąd już bez błądzenia ok 16:20 dojechałem do domu.


Kategoria Sam


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nekzz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]