Okrążając Garwolin ;)
d a n e w y j a z d u
41.40 km
0.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:26.15 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Patrząc na mapkę z poprzednich wycieczek można zauważyć, że zrobiłem taką niepełną pętlę otaczającą Garwolin. Dzisiaj postanowiłem ją zamknąć, a przynajmniej spróbować to zrobić.
O 17:45 wyruszyłem z domu w kierunku Głoskowa. Trochę wiało, ale głównie z tyłu więc dość szybko dojechałem na miejsce. Tam skręciłem w kierunku Łętowa, by kawałek za mostem odbić na Unin:
Unin przeciąłem i pojechałem dalej w kierunku Reducina.
To fotka gdzieś na tej drodze, takie podgarwolińskie pagórki (chyba nie widać na zdjęciu).
W Reducinie skręciłem sobie w kierunku Górzna, a tam znowu odbiłem na zachód, by dojechać do DK 17.
100m po tej ruchliwej drodze i znowu skręt, tym razem w kierunku Kobylej Woli, gdzie podobno w nocy grasowało UFO: http://egarwolin.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=765
Za Kobylą Wolą troszkę się popsuła droga:
ale i tak tempo było dość dobre.
Niedługo później dojechałem do skrzyżowania:
(chyba całkiem ładne zdjęcie wyszło ;) )
więc pojechałem sobie na Wolę Rowską.
Tam zauważyłem, że od strony zachodu czai się jakaś mała, ale ciemna chmura. Pomyślałem, że niegroźna ;)
W Woli Rowskiej uznałem, że nie chce mi się jechać aż do Łaskarzewa i postanowiłem poszukać tej drogi, która prowadzi do stacji PKP. Okazało się, że za wcześnie skręciłem i jechałem między jakimiś podwórkami, ale w końcu udało się.
Po chwili okazało się, że jedzie "mój" pociąg. "Mój", bo zdarzało mi się nim wracać do domu, o 19 jest w Garwolinie ;]
Dalej przez las jechałoby się całkiem miło, gdyby nie dziury zasypane gruzem, trochę bałem się o opony. No i chłodno się zrobiło. Zastanawiałem się, gdzie wyjadę - obstawiałem, że gdzieś w tym lesie przed Łaskarzewem. A jednak na asfalt wyjechałem w kolonii Izdebno. Planowałem pojechać jeszcze przez Izdebno i Izdebnik, żeby do końca zamknąć pętlę, ale niepozorna wcześniej chmura trochę się rozrosła. Ruszyłem więc w kierunku Rudy Talubskiej. Dojeżdżam do przejazdu:
Sklepik jest przed przejazdem więc wstąpiłem na małe picie, jak skończyłem to akurat zapory się otworzyły i mogłem jechać dalej :)
Wymyślilem, że żeby wydłużyć trochę powrót to pojadę sobie przez Górki. To był błąd ;] Zanim dojechałem do przejazdu zaczęło kropić. W Czyszkówku trochę przestało, ale na moście przez Wilgę znowu zaczęło. Koło kościoła, już dobrze padało, więc zagęściłem tempo, ale nogi już nie chciały za bardzo współpracować. Zanim dojechałem do domu byłem już mokry ;]
Kategoria Sam