X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Wycieczka z historią w tle - część 1 (piątek)

  d a n e    w y j a z d u 57.00 km 0.00 km teren 03:34 h Pr.śr.:15.98 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Piątek, 25 września 2009 | dodano: 28.09.2009

Korzystając z ciszy w domu siadam, by opisać chociaż część weekendowej wycieczki.
Planowana była od bardzo dawna. Niestety bardzo trudno było znaleźć kilka dni, kiedy wszyscy chętni na wyjazd mieliby wolne. Na szczęście w samym końcu września udało się wygospodarować 3 dni. Termin dość ryzykowny. Dni dość krótkie, poranki i wieczory chłodne i mgliste, ale przecież damy radę ;) Kierunek? Na wschód oczywiście.

Piątek zaczął się dla mnie o 6:50. Zakupy w piekarni, śniadanie, pakowanie i w drogę. Spotkanie pod bankiem PKO o 8:30. Piotrek był pierwszy:

Kilka minut później dołączyła Anka i we trójkę ruszyliśmy w kierunku Miętnego, gdzie czekał na nas Marek. Następnie skierowaliśmy się w stronę Pilawy, gdzie miała dołączyć do nas Iwona i mieliśmy wsiąść z pociąg do Łukowa.
Wyjeżdżamy na obwodnicę:

Na miejscu byliśmy kilka minut po 9.
Trasa przejazdu:


Po powitaniu z Iwoną poszliśmy po bilety. Niestety okazało się, że pociąg do Łukowa nie zabiera podróżnych z rowerami (chociaż na infolinii powiedziano nam, że można jechać z rowerem) i pani w kasie nie sprzedała nam biletów. Trzeba było wymyśleć coś innego.
Postanowiliśmy pojechać do Siedlec przez Warszawę.
Czekając na pociąg:

Pociąg miał odjechać o 9:47, ale zrobił to z kilkunastominutowym opóźnieniem. Było nam to bardzo nie na rękę, bo mieliśmy tylko 5 minut czasu na przesiadkę do pociągu jadącego do Siedlec.


Oczywiście spóźniliśmy się. Nastepny pociąg miał być dopiero za godzinę, więc uznaliśmy, że nie ma sensu siedzieć na dworcu z rowerami tylko trzeba się gdzieś przejechać. Iwona prowadziła.
Fabryka wódki Koneser.


Następnie zrobiliśmy małą rundkę po Parku Skaryszewskim (słaba jakość zdjęć)





Około 12 wróciliśmy na Dworzec Wschodni, gdzie za kilka minut podjechał nasz pociąg. Żeby nie było za kolorowo, to okazało się, że przewidziane są miejsca na tylko 3 rowery, a nas było pięcioro + rowery innych pasażerów. Przejścia prawie nie było i prawie całą drogę przejechałem na stojąco trzymając rower.


Bilety mieliśmy kupione do Siedlec, ale wysiedliśmy 3 stacje wcześniej w miejscowości o dość znajomo brzmiącej nazwie Sosnowe ;)

Było kilka minut po 13. Za wcześnie by jechać od razu do miejsca, gdzie mieliśmy spać, ale za późno by ruszać gdzieś daleko.
Wybraliśmy Żeliszew. Pomyliliśmy jednak drogę i wjechaliśmy do lasów, które okazały się bardzo ładne :)

Z pomocą panów ładujących drewno na traktor i jakiejś pani udało nam sie jednak trafić na miejsce.
Okazało sie jednak, że z byłego dworu/pałacu nie zostało nic, a obecne mury są próbą odbudowy dawnego budynku, która jednak przerosła możliwości finansowe właściciela.

Wyjeżdżając z Żeliszewa zostaliśmy zaczepieni przez jakiegoś pana, który opowiedział nam trochę o przeszłości tego miejsca. Podziękowaliśmy za informacje i ruszyliśmy do Żeliszewa Podkościelnego. Pod tamtejszym kościołem zrobiliśmy małą przerwę połączoną z jeszcze mniejszymi zakupami.

Kawałeczek dalej zjechaliśmy na łąkę i zjedliśmy obiad ;)


Najedzeni ruszyliśmy dalej. W powodu dość późnej pory postanowiliśmy odpuścić sobie Skórzec i pojechać bezpośrednio do Chlewisk, do Domu Pracy Twórczej Reymontówka.

Droga znowu wiodła przez las, często piaszczystymi drogami, więc jechało się dość ciężko.

Pytając dwukrotnie o drogę udało nam się dojechać na miejsce.

Niestety nie wpuszczono nas do środka, bo mieli gości - pracowników Urzędu Skarbowego z Garwolina (i chyba jeszcze Ostrołęki i jeszcze czegoś ;]). Mogliśmy tylko pospacerować i podziwiać dwór z zewnątrz.

Skok, który okazał się krokiem :D

I kilka wybranych praktycznie losowo zdjęć z puli wielu fotografii z tamtego miejsca

Słońce chyliło się ku zachodowi, więc uznaliśmy, że czas odnaleźć dom pana Włodzimierza, który obiecał nas przenocować. Błądząc trochę i ponownie męcząc się na piaszczystej drodze dojechaliśmy w końcu do odpowiedniej miejscowości.

Od poszukiwań noclegu oderwała nas jednak biel (może nie do końca biel...) ścian pałacyku prześwitująca przez drzewa. Musieliśmy tam zajrzeć :)

Około 18 z małymi problemami odnaleźliśmy dom pana Włodzimierza, gdzie zostaliśmy bardzo miło przyjęci. Zjedliśmy kolację, a potem rozmawialiśmy dość długo wypytując o miejscowości, które mieliśmy mijać następnego dnia, rozmawiając o naszych studiach oraz historii miejsc, w których mieszkamy.
Do łóżek dotarliśmy przed 23 (a może jeszcze wcześniej?).



Tego dnia przejechaliśmy niewiele. Wszystko przez pociągi. Najpierw "pociąg międzynarodowy z jednym wagonem krajowym" nie dla rowerów, później opóźnione Koleje Mazowieckie. Mimo tych problemów udało się zobaczyć conieco i chyba nie ma czego żałować ;)


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dziej
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]