Omijając deszcz ;]
d a n e w y j a z d u
56.68 km
0.00 km teren
02:27 h
Pr.śr.:23.13 km/h
Pr.max:48.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Tytuł wpisu może trochę dziwny (chociaż normalnych tu chyba nie ma ;]), ale powoli wszystko się wyjaśni.
Od niedzieli siedziałem w Radomiu. Codziennie było cieplutko, deszczu niewiele, ale co mi po tym, jak nie mam tam roweru... Dzisiaj wróciłem z Radomia trochę po 15 i uznałem, że trzeba skorzystać z tych kilku godzin dnia. Zjadłem szybko i wyskoczyłem na rower. Była chyba 16:15. Od kilku dni mam ochotę pojechać nad Wisłę, więc to był cel dzisiejszego wyjazdu. Niepokoiły mnie trochę chmury nadchodzące od zachodu, ale uznałem, że najwyżej będę się gdzieś chował. Minąłem Czyszkówek:
a chwilę później Górki. Jechało się bardzo dobrze, było prawie bezwietrznie, ciepło, w sam raz :) Tu już za Górkami:
W ok. 20 minut dotarłem do Wilkowyji.
Miałem jechać polnymi drogami w kierunku Żabieńca i dalej Wilgi, ale chmury na zachodzie nie przekonywały. O takie chmury :P
Trochę zwątpiłem. Nie było wiatru, więc te chmury praktycznie się nie przesuwały. Stały w sumie nad Wisłą, a tam właśnie chciałem jechać. Zastanawiałem się czy nie wracać i nie pojeździć gdzieś po drugiej stronie miasta, albo np. zajechać do Anki.
W kierunku Stoczka. Zaczyna padać.
Zanim dojechałem do skrzyżowania to w sumie przestało. Tylko te chmury ;] Tak to wyglądało w kierunku, do którego zmierzałem.
Przestało padać więc cóż... jadę ;] Przed Trzcianką:
Tam wymyśliłem, że nad Wisłę pojadę do Tarnowa. Trochę bardziej na południe. Może tam nie pada. Skręciłem, więc w kierunku Żabieńca:
W Starym Żabieńcu znowu skręciłem w stronę Wisły (17:04).
Myślałem, że trafię w szlak zielony, ale nie wyszło. Ta droga prowadzi prosto do lasu, więc skręciłem tu w lewo.
W taką nierówną, piaszczystą dróżkę:
I nią dojechałem do innej drogi. W lewo: powrót do Żabieńca, w prawo: do lasu.
No to w prawo. To był właśnie zielony szlak ;)
Przede mną rozciągał się taki ciekawy widok, że aż zrobiłem panoramkę.
Chwilę później wjechałem do lasu. Nie chciałem jednak jechać prosto na zachód, gdzie prawdopodobnie padało, więc skręciłem w pierwszą drogę na południe. Zaprowadziła mnie ona tutaj:
Uścieniec-Kolonia ;] Dokładnie jego ostatnie domy. Droga prowadziła znowu do Żabieńca Starego, a tam już byłem. Więc w prawo:
Po chwili znowu skrzyżowanie.
Trudno, jadę do lasu:
Nie chciałem się za bardzo zagłębiać, te lasy są spore jednak. Skręciłem na jakimś skrzyżowaniu w lewo, a tam mokro ;] Niedawno przestało padać.
Jadę dalej. Kapliczka jakaś
I asfalt. Gdzieś pomiędzy Uścieńcem i Dąbrową. W sumie dobrze, że tutaj wyjechałem, bo do Wanat ciężko byłoby się dostać.
Lukam w mapkę. Szlakiem zielonym można dojechać do Samogoszczy. Stamtąd nad Wisłę już prawie niedaleko. To jadę.
Bociek.
Dąbrowa (17:30).
Na zachodzie ciągle chmury. Chyba nie zobaczę dziś tej Wisły... Zanim dojechałem do Woli Łaskarzewskiej zaczęło dosyć mocno wiać od zachodu. Prognozy z new.meteo się sprawdzają ;] Trudno, Wisłę zobaczę innym razem. Spadam w stronę domu.
Ale nie najkrótszą drogą ;P Na Lipniki:
Za Lipnikami w las. Tam sekwencja skrętów w lewo, prawo tak na wyczucie ;] Przecież gdzieś wyjadę. Nagle przeszkoda na drodze:
[dwa ostatnie zdjęcia słabej jakości... w lesie było trochę mało światła, a elektronika aparatu uparła się by to rozjaśniać, ostrości zabrakło]
Trzeba ominąć. Obok była wyjeżdżona droga, więc nie było z tym problemu.
Do asfaltu dojechałem na drodze na Sośninkę(17:49).
Myślałem, że dalej będzie. No trudno. Wracam do Woli Łaskarzewskiej do sklepu u sołtysa. Popiłem trochę i po kilku minutach wróciłem na drogę. Teraz w kierunku Łaskarzewa.
Rundka wokół ronda z rzutem oka na kościół (taki dowód, że tam byłem ;]) (18:01)
i skręt w ulicę Warszawską.
Za torami pojechałem kawałek w kierunku Pilczyna
ale przecież tam byłem niedawno. Zawróciłem i skręciłem na Wolę Rowską.
Za wsią rośnie sobie rzepak. Kilka zdjęć :) Niektóre całkiem ładnie wyszły chyba.
Stamtąd jadę na Talubę
a następnie przez Rudę Talubską do Sulbin. (18:37)
Dalej już bez kombinowania wróciłem do Garwolina
Trasę zakończyłem małym przejazdem po okolicy. Do domu wszedłem o dziewiętnastej.
Mapka z wyjazdu:
Kategoria Sam