X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Mierz siły na zamiary

  d a n e    w y j a z d u 93.86 km 0.00 km teren 04:03 h Pr.śr.:23.18 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Wtorek, 17 sierpnia 2010 | dodano: 17.08.2010

Rano bardzo normalnie - po pieczywo.

Jakoś koło południa patrząc na mało optymistyczne prognozy pogody na jutrzejszy dzień pomyślałem, że wypadałoby iśc na rower. Tym bardziej, że dawno nigdzie dalej nie byłem - moje obcowanie z rowerem w ostatnich kilkunastu dniach to codzienne wycieczki do piekarni ;] Caaałe 2km.
"Jak pomyślał tak zrobił". O 12:30 wyjeżdżałem już z Garwolina w kierunku Woli Rębkowskiej.
Na wiadukt w Woli.

I z wiaduktu.

Za Rębkowem.

Trzcianka.

Nadwiślanka w Wildze.

Po niecałej godzinie jazdy dojechałem nad Morskie Oko. Tam zrobiłem mały postój przy okazji kilku zdjęć.


Długo tam nie zabawiłem. Chwilę później ruszyłem dalej na południe. Za Skurczą.

Przed Tarnowem zatrzymałem się na parkingu nad Wisłą. Znowu kilka zdjęć.



Początkowo planowałem powrót przez Wanaty, Wolę Łaskarzewską i Łaskarzew do domu. Ale w Tarnowie stan licznika wskazywał dopiero niewiele ponad 30km, więc pomyślałem, że pojade jeszcze kawałek dalej. Zajechałem do sklepu w Rudzie Tarnowskiej po wodę (bo przecież bidonu dalej nie mam ;] ) i pokręciłem dalej. W Samogoszczy kolejny krótki postój - tym razem na cmentarzu przy grobie dziadka.
Kościół & krowy.

Kawałek dalej skręciłem w prawo, by zielonym szlakiem dojechać nad Oblin. Niestety w tamtych okolicach jest on dość słabo oznakowany. Trzeba było się zdać na mapki z zumi.pl w telefonie.
Widok na Wisłę z wału w okolicy Nowych Krasek.

I widok w stronę przeciwną.

Pasternik prawdopodobnie. Widać jeszcze worki z piaskiem, które leżą tu od powodzi.

I tu zaczyna się zabawa ;] Zielony szlak prowadzi stąd prosto w stronę Oblina. Ja pomyślałem, że fajnie by było pojechać do Antoniówki Świerżowskiej, tam gdzie znajduje się przeprawa promowa przez Wisłę. Wg mapy trzeba więc skręcić w prawo na Podstolice. To się udało.

Niestety w tej wiosce pojechałem prosto i po chwili skończyła mi się droga po prostu płotem. Cofnąłem się, więc kawałek i skręciłem trochę bardziej na południe. Po kilkuset metrach drogę zagrodziła mi rzeka Okrzejka oraz dziwnie przyglądający się rolnik na traktorze ;] Trzeba było cofnąć się do wsi, gdzie ponownie zostałem pogoniony przez dziamliwego małego psa i tam skręcić w kierunku południowym. Zaraz za mostkiem znowu rozwidlenie dróg i znowu pojechałem źle. Tzn. prawie dobrze, bo po chwili dojechałem do drogi, z której przed chwilą zjechałem, ale nadrobiłem paręset metrów i w sumie była to błotnista ścieżka, a nie droga ;] W Antoniówce Świerżowskiej powtórzyłem ten błąd jeszcze raz, tyle, że droga była trochę lepsza.
Ostatecznie jednak udało się dojechać tam, gdzie zakładałem.

Po lewej grobla, którą dojeżdża się do promu, po prawej elektrownia Kozienice.


Czas wracać. Uda zaczęły jakoś dziwnie boleć, a do domu w sumie daleko. Miałem jeszcze zawijać na Oblin, ale dałem spokój.
Maciejowice.

Las za Polikiem.

Przed Pogorzelcem

Za Celinowem musiałem się zatrzymać na chwilę, bo uda zaczęły po prostu piec. Nie mam pojęcia czemu tak się stało. Albo za ostro jechałem do tej pory, albo jakieś wcześniejsze zmęczenie teraz dawało o sobie znać. Przy okazji fotka roweru w aktualnym stanie.

W Łaskarzewie musiałem powtórzyć postój i usiąść na chwilę, bo znowu nie byłem w stanie jechać. Posiedziałem z 10 minut i zrobiło się lepiej. Do Izdebna było całkiem ok. Wiatr mniej więcej w plecy, więc i prędkośc w porządku. Potem znowu nogi się odezwały, ale już nie chciałem stawać. Do domu jakoś się dotoczyłem. 5 minut leżenia na łóżko i ból przeszedł całkowicie. I nie powrócił. Myślę, że jutro też go nie będzie ;]
Mapka całej trasy.


Kategoria Sam


komentarze
ania | 19:50 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj widzę kilka niezłych zdjęć;) coraz lepsze Ci wychodzą:) nie wszystkie oczywiście, coby za dobrze nie było ale wiele wartych uwagi;P a w Maciejowicach też całkiem niedawno sobie byłam;)
sosna
| 19:03 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj Ja nad Morskim byłem około 13:25 ;] Więc zaraz po Tobie.
A do domu dojechałem o 17, więc wygląda na to, że 2x się minęliśmy :D
Miałem dzwonić z pytaniem czy idziesz na rower gdzieś koło 13, ale dałem spokój, bo dość słabo mi się jechało i bym Cię mocno spowalniał.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]