Do Jabłonowca
d a n e w y j a z d u
50.61 km
0.00 km teren
03:01 h
Pr.śr.:16.78 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Wyjazd planowany był już od kilku dni. Zamiary: pojechać jednego dnia do Jabłonowca, przenocować i wrócić dzień później. Niestety sobota przywitała nas chłodem i nieprzyjemną mżawką. Z tego też powodu przesunęliśmy wyjazd z okolic 10 rano na trochę później.
0 10:30 wyruszyłem do Trąbek. O 11 byłem na miejscu. Chwilę potrwało zanim się stamtąd zebraliśmy, ale o 11:25 wracałem już z Anią w stronę Garwolina. Deszcz na szczęście ustał i ulice zaczęły wysychać, ale zimny wiatr w twarz trochę przeszkadzał.
Za Lucinem.
Ania była trochę poobijana po małym wypadku z dnia poprzedniego, więc staraliśmy się jechać wzdłuż torów kolejowych, żeby w razie czego móc wsiąść w pociąg i przejechać część trasy.
W Rudzie Talubskiej skręciliśmy w lewo i przez Talubę i Wolę Rowską dojechaliśmy do stacji w Łaskarzewie. Tam znowu w lewo. Pierwszy postój zrobiliśmy pod sklepem w Pilczynie. Bo zgłodniałem.
Dalej przez Melanów.
I Przyłęk.
Dojechaliśmy do drogi Kownacica - Sobolew. W Sobolewie kupiliśmy bilety do Miki na najbliższy pociąg. Miał być za godzinę więc w międzyczasie zrobiliśmy małą rundkę po Sobolewie. Miasteczko małe, przejażdżka krótka - resztę czasu spędziliśmy na peronie.
Z Miki do Jabłonowca nie było już daleko. Kilka kilometrów. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy na miejscu.
Obiadek, chwilka odpoczynku i wyszliśmy na spacer. Fotki ze spaceru:
Po spacerku grillowa kolacyja i pcia :)
Trasa wycieczki:
Kategoria Z Anią