X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Babie lato

  d a n e    w y j a z d u 69.80 km 0.00 km teren 03:00 h Pr.śr.:23.27 km/h Pr.max:38.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Victus ;]
Środa, 21 września 2011 | dodano: 21.09.2011

Rano pojeździłem trochę po mieście. Wyszło jakieś 7,5 km.


Potem śniadanie i na dłuższą wycieczkę z zamiarem przejechania kawałka zielonego szlaku, którego jeszcze nie miałem okazji poznać. Najpierw do Michałówki:

Dalej już niebieskim garwoszlakiem przez Jagodne i Puznów. W okolicach stawu skręciłem w lewo w kierunku Żabieńca.

Ładne polne drogi

Żabieniec za mną. Teraz w kierunku Choin.

I Parysów.

Tutaj zostawiam niebieski szlak i zjeżdżam na zielony, czyli kierunek Starowola. Okazało się, że znaki każą omijać wieś przez lasy, ale ja tego nie zauważyłem. Przejechałem też przez Gózd.

I tutaj w lewo. Droga przez las powinna doprowadzić mnie do Lalin.

I przez pola.

W lesie oznaczenia bardzo dobre i nie pomyliłem drogi. Laliny.

W kierunku Iwowego.

Na skraju wsi trzeba skręcić w prawo. Tam droga dość słaba, ale przejezdna bez większych przeszkód. Po kilkuset metrach dojechałem do starego wiaduktu kolejowego, na którym zrobiłem chwilę odpoczynku m.in. dla zrobienia kilku zdjęć. Rowerowi też się dostało.

Stąd przez Łopaciankę

Dojechałem do miejscowości Gościewcz.

Muuuuućka!

Przez Wolę Miastkowską przejechałem nie wiem kiedy.

Za nią zgodnie ze znakami w lewo - na Kruszówkę.

Tam ponownie krótki postój - tym razem na jedzenie. Niestety musiałem zadowolić się batonami. Panoramka wsi:

Zabruzdy. Miało być widać traktor, ale chyba bardziej widać chmury nadchodzące od południa, które trochę kradły mi słońce.

Jeszcze tylko z górki, potem pod górkę i Miastków.

Kościół w Miastkowie.

Stacja pana Wołoszki.

Do Żelechowa pojadę innym razem. I tak niedawno tam byłem. Wracam do domu.

Prawie Oziemkówka.

Oto i ona.

W lewo.

W Przykorach w prawo.

I teraz to już prosto do domu. Przez całą wycieczkę wiatr praktycznie nie przeszkadzał. Trochę dmuchał, ale nieszkodliwie. Bardziej wkurzające było babie lato. Co kilkaset metrów było widać błyszczące w słońcu pajęczyny, które przyklejały się do twarzy i roweru falując potem na wietrze. Po powrocie do domu mój jednoślad wyglądał jakby ostatnie 3 miesiące spędził na zakurzonym strychu. Ale najbardziej denerwujące były roje meszków - w cieniu praktycznie każdego drzewa czekały tylko by wbić się we włosy, przyczepić się do ubrania czy wpaść w usta. Z wycieczki przywiozłem dwie sztuki w oku prawym i jedną w lewym - raczej słaba pamiątka.

I tradycyjna mapka :)


Kategoria Sam


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]