Mazury - część 6 - czwartek
d a n e w y j a z d u
57.80 km
0.00 km teren
03:32 h
Pr.śr.:16.36 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Victus ;]
Kolejny dzień na rowerach.
Wyruszyliśmy około 10. Główny cel - Kętrzyn. Niedaleko, więc dojazd nie zajął nam zbyt dużo czasu. Pierwszą napotkaną atrakcją była Bazylika św. Jerzego.
Rowery przypięte do jakiegoś znaku i idziemy zwiedzać.
Sama Bazylika szczególnie nie zachwyca.
Muzeum znajdujące się po lewej stronie ołtarza podobnie.
Najciekawsza wydaje się wieża widokowa. Wstęp płatn - 4 zł od osoby. Płacimy i lecimy na górę. Panoramy na cztery strony świata:
I pozostałe zdjęcia
Spojrzenie w dół - klatka schodowa wewnątrz wieży.
I jej wnętrze:
Rowerów na szczęście nikt nie chciał i czekały na nas grzecznie. Następny postój wypadł na zamku. Kilka zdjęć:
Po zakończeniu zwiedzania pojechaliśmy na Dworzec PKP w celu zakupienia biletów na jutrzejszy powrót do domu. Musiałem trochę poczekać, ale udało się pomimo tego, że przyszedłem w czasie, gdy kasjerka powinna mieć przerwę obiadową.
My też zgłodnieliśmy. Tym razem bez szaleństw - skończyło się na bułkach z jogurtem zjedzonych w parku w centrum miasteczka.
Jezioro Górne w centrum Kętrzyna.
Po posiłku uznaliśmy, że mamy sporo czasu, a do kwatery wracać nam się nie chce. No cóż - w takim razie jedziemy do Gierłoży zobaczyć Wilczy Szaniec.
Już blisko.
Po dojechaniu na miejsce okazało się, że bilety są strasznie drogie. 15 zł zwykły, 10 zł ulgowy i 2 zł od roweru to więcej niż zapłaciliśmy za wszystkie wejściówki do oglądanych miejsc. Gdyby nie spora odległość, którą trzeba było pokonać by tu dojechać prawdopodobnie zrezygnowalibyśmy i wrócili do Kętrzyna.
Na początek mapa i objaśnienia do niej:
Czas na zwiedzanie. Ludzi bardzo dużo, większość z przewodnikami. Czasem podłączaliśmy się pod grupki by posłuchać ich opowieści. Poza tym duża ilość komarów, od których ciężko się odgonić.
Zdjęć jest dużo, ale ciężko wybrać z nich najważniejsze czy najlepsze. Wszystkie pokazują ile betonu i stali pochłonęła budowa tych bunkrów i jak potężna była to twierdza.
Powrót do Kętrzyna zajął nam mniej czasu niż droga do Gierłoży. Na miejscu zamarzyły nam się gofry. Wcześniej znaleźliśmy miejsce gdzie były sprzedawane więc nie było problemu z poszukiwaniem cukierni.
Po odpoczynku zrobiliśmy małe zakupy i ruszyliśmy w stronę Pieckowa.
Nie wróciliśmy jednak na kwaterę. Pojechaliśmy jeszcze raz do Świętej Lipki. Akurat trafiliśmy na koncert organowy, który jednak nie zrobił na nas zbyt dużego wrażenia. Organy, których elementy i postacie w nich umieszczone poruszają się w rytm muzyki wyglądają bardzo odpustowo. Nawet pomimo (lub właśnie przez) duże ilości złotych zdobień.
Potem spacer wokół sanktuarium.
Od rana woziliśmy ręczniki i stroje kąpielowe w plecakach, ponieważ wiedzieliśmy, że gdzieś niedaleko Świętej Lipki znajduje się kąpielisko. Jednak pogoda przez cały dzień była raczej słaba. Na nasze szczęście po 16 chmury się rozeszły i zrobiło się prawie upalnie. Znalezienie kąpieliska sprawiło nam trochę trudności. Zostaliśmy m.in. wyproszeni z ośrodka wypoczynkowego zajmowanego przez dzieci będące na koloniach ;] W końcu jednak trafiliśmy nad jezioro. Miejsce raczej słabe, plaży mało, a woda niezbyt ciepła, ale z godzinkę posiedzieliśmy :)
Po kąpieli (głównie słonecznej) trzeba było wracać na kwaterę. Dokupiliśmy jeszcze kilka rzeczy w sklepiku w Świętej Lipce i pokręciliśmy do Pieckowa, gdzie dojechaliśmy około 19:00.
Mapka
Kategoria Z Anią