X

Archiwum

X

Kategorie bloga

X

Znajomi

wszyscy znajomi(2)
X

Szukaj


X

O mnie

Jestem sosna z Garwolina. Na tym blogu znajdziesz opis 14020.89 kilometrów moich tras z czego 187.50 w terenie.
Moja prędkość średnia to jedynie 22.66 km/h, ale cały czas rośnie. Więcej o mnie.

Moje rowery

Button rowerowy

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sosna.bikestats.pl

sosna prowadzi tutaj blog rowerowy

sosna

Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:8372.52 km (w terenie 54.50 km; 0.65%)
Czas w ruchu:350:44
Średnia prędkość:23.87 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:229 (114 %)
Maks. tętno średnie:166 (83 %)
Suma kalorii:8130 kcal
Liczba aktywności:268
Średnio na aktywność:31.24 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Rano po chlebek. ;]
Po

  d a n e    w y j a z d u 41.00 km 5.00 km teren 01:50 h Pr.śr.:22.36 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Wtorek, 3 czerwca 2008 | dodano: 03.06.2008

Rano po chlebek. ;]
Po południu wycieczka: Garwolin->Sulbiny->Ruda Talubska->Górki->Ruda Talubska->Taluba->Józefów->Kobyla Wola->Garwolin. Muszę kupić jakiś koszyk na butelkę z wodą...
Wieczorem po 21 kręcenie miejskie opustoszałymi ulicami Garwolina, bardzo miła sprawa, ciepło, pusto, fajnie :)

Rower powoli dobija do 5tys. km (dokładniej 4921km) i zaczyna się powoli sypać. Szczególnie elementy napędu...


Kategoria Sam

Kolejny wyjazd z przygodami.

  d a n e    w y j a z d u 27.30 km 5.00 km teren 01:15 h Pr.śr.:21.84 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Poniedziałek, 26 maja 2008 | dodano: 26.05.2008

Kolejny wyjazd z przygodami. Z domu w okolice szkoły zawodówki-tam spotkałem kumpla i pogadałem parę minut. Kilka minut przed 16 pojechałem dalej w stronę Rębkowa-Podbiele. Tam skręciłem w prawo, przejechałem przez tory i zagłębiłem się w łąki. Pojechałem jakąś dróżką wzdłuż torów, która coraz bardziej zanikała w wysokiej trawie. W ten sposób dotarłem w okolice mostu kolejowego przez Wilgę. Chciałem dostać się do Czyszkówka, ale rzeka mocno w tym przeszkadzała. Postanowiłem dotrzeć do kładki o której pisałem tutaj: KLIK Ale od tamtej pory trawa mocno urosła i niektóre źdźbła sięgały mi do pasa. Oto dowód:

Sama jazda po takiej łące dostarcza niezapomnianych wrażeń. Kompletnie nie wiadomo po czym się jedzie. Każdy dołek, w które wpada przednie koło to obawa, że dołek okaże się zbyt głęboki (i zrobimy klasyczne OTB) lub np. wodnisty (typu rowek, rzeczka). Po kilku minutach dotarłem do chybotliwej kładki i dalej po skoszonej łące dojechałem do Czyszkówka. Ta jazda po trawie zajęła mi ze 20 minut.
Stamtąd wyruszyłem w stronę Górek, gdzie na skrzyżowaniu skręciłem w prawo-ot tak, po prostu tam jeszcze nie byłem. Okazało się, że jest tam całkiem przyjemna droga, chociaż dosyć wąska:

Za drewnianym mostem przez Wilgę skończył się jednak asfalt i kilkaset metrów trzeba było przejechać po bruku. W Rębkowie kilka minut postoju pod sklepem i potem już kilkanaście minut powrotu do domu.
Jutro też powinno być ciekawie ;)


Kategoria Sam

Wieczorne kręcenie po okolicy

  d a n e    w y j a z d u 14.10 km 5.00 km teren 00:50 h Pr.śr.:16.92 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 23 maja 2008 | dodano: 24.05.2008

Wieczorne kręcenie po okolicy domu i obwodnicy.


Kategoria Sam

Dom-Wola Rębkowska-Dom. Potem kręcenie

  d a n e    w y j a z d u 21.00 km 2.00 km teren 01:15 h Pr.śr.:16.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Piątek, 16 maja 2008 | dodano: 17.05.2008

Dom-Wola Rębkowska-Dom. Potem kręcenie "wkoło komina"...


Kategoria Sam

Garwolin->Huta Czechy (częściowo przez las)

  d a n e    w y j a z d u 24.50 km 5.00 km teren 00:59 h Pr.śr.:24.92 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Czwartek, 15 maja 2008 | dodano: 15.05.2008

Garwolin->Huta Czechy (częściowo przez las) -> Miętne -> Wola Rębkowska (przez pola, obsiadły mnie jakieś muszki i sie drapałem całą drogę) i dłuuuugi postój. Potem jeszcze 5km do Garwolina, bo zrobiło się późno i chłodno.
Miła trasa ;)


Kategoria Sam

Szybki wyjazd.
Z

  d a n e    w y j a z d u 33.20 km 0.00 km teren 01:19 h Pr.śr.:25.22 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Środa, 14 maja 2008 | dodano: 14.05.2008

Szybki wyjazd.
Z domku przez Niecieplin do Puznowa, dalej przez Jagodne i Michałówkę do Garwolina. Tam przebijanie się przez całe miasto między ludźmi i samochodami, ale poszło dosyć sprawnie. Stamtąd na Zawady, Reducin do Górzna i po 1:05h 26km jazdy zrobiłem 10 minut postoju na uzupełnienie płynów. Spod sklepu sprint do domu znowu przez całe miasto: 7km-15 minut.
Jechało się bardzo dobrze. Wiatru prawie brak, tylko coś w suporcie stuka... W sumie i tak do wymiany tylko kiedy?


Kategoria Sam

Leniwa powolna wycieczka

  d a n e    w y j a z d u 28.00 km 8.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:16.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Czwartek, 24 kwietnia 2008 | dodano: 24.04.2008

Leniwa powolna wycieczka z przygodą.
Szukałem przejazdu przez rzekę, bo kąpiel mnie nie ciekawiła. Jechałem więc łąką wzdłuż niej. Po kilkuset metrach znalazłem kładkę, a dokładniej pień przerzucony przez rzekę. No tak, piechotą nie ma problemu przejść ale rower? Zrezygnowany ruszyłem w przeciwną stronę z nadzieją, że tam się coś znajdzie. Wszak rolnicy muszą jakoś dojeżdżać do swoich pól po drugiej stronie! Po ok. kilometrze znalazłem chyboczący się mostek i przeszedłem po nim na drugą stronę. Uradowany wsiadam na rower i ruszam dalej w stronę bitej drogi. Ale znowu dylemat. Jak to zrobić, żeby nie przejeżdżać przez podwórka tych rolników? Znowu ruszyłem wzdłuż rzeki i po kilkuset metrach znalazłem miłą łąkę, po której (jak sądziłem) zdołam dojechać do asfaltu. Lżejsze przełożenie i lecę. Nagle poczułem, że rower zaczyna jechać coraz ciężej, a spod kół dobiega znajomy i złowrogi chlupot. Cholera... Woda... No ale trzeba pedałować dalej, bo przecież się nie zatrzymam. Jednak rower lgnie coraz głębiej, a do asfaltu jeszcze daleko! Nagle przednie koło wpadło głębiej, tylne zabuksowało, a ja chciał nie chciał musiałem podeprzeć się nogami. Wtedy doceniłem fakt posiadania dużej stopy (nr 45) i dzięki niej moje buty nie zanurzyły się tylko na głębokość podeszwy. Ale co tu zrobić?! Przecież nie będę tak stał i czekał, aż woda wyschnie. Silne odepchnięcie się nogami od ziemi by wyrwać przednie koło z dołka i pedałuję dalej. Tym razem omijając miejsca o największym nagromadzeniu białych kwiatków (rosły tam gdzie było najwięcej wody). Po kilku minutach pedałowania z suchym wnętrzem butów, ale za to mocno spoconym czołem dotarłem do asfaltu.
A miała to być spokojna leniwa wycieczka... no nie wyszło... Było za to ciekawie :)


Kategoria Sam